Brytyjczycy mają dość płacenia za wojnę. Takich strajków nie widziano na Wyspach od przeszło pół wieku

To jest niewątpliwie sukces Władimira Putina. Z powodu gwałtownego wzrostu cen energii i załamania realnej wartości uposażeń w Wielkiej Brytanii nabiera na sile fala strajków, jakiej tu nie widziano od pół wieku.

Publikacja: 29.08.2022 03:00

Cztery dni strajków w sierpniu i wrześniu zapowiedzieli pocztowcy z Royal Mail (na zdjęciu)

Cztery dni strajków w sierpniu i wrześniu zapowiedzieli pocztowcy z Royal Mail (na zdjęciu)

Foto: ADRIAN DENNIS / AFP

Spodziewano się złej nowiny, jednak konkretne liczby zrobiły wielkie wrażenie. W piątek urząd ds. dystrybucji gazu i elektryczności (Ofgem) ogłosił, że rachunki za dostarczaną energię dla gospodarstw domowych poszybują o 80 proc. Citibank przewiduje, że inflacja, która teraz wynosi na Wyspach 10,1 proc., w przyszłym roku skoczy do 18 proc.

To zapowiada dalszy gwałtowny spadek realnej wartości pensji, bo ani publiczni, ani prywatni pracodawcy nie oferują podwyżek, które choćby w istotnym stopniu rekompensowałyby taką drożyznę. W II kwartale tego roku, kiedy blokada eksportu gazu wprowadzona przez Kreml jeszcze nie dała w pełni o sobie znać, faktyczna wartość uposażeń spadła w królestwie o przeszło 4 procent, najwięcej od 21 lat. Ale to tylko preludium do tego, czego Brytyjczycy mogą spodziewać się tej zimy.

Rachunek za gaz i elektryczność dla gospodarstw domowych będzie teraz o 80 procent wyższy

Strajki paraliżują gospodarkę kraju już od lata. Jednak ich zasięg dopiero zaczyna pokazywać całą swoją siłę. Zaczęło się od punktowych ruchów protestu, jak śmieciarzy w Edynburgu, którzy zamienili jedno z najbardziej atrakcyjnych miast w Zjednoczonych Królestwie w odpychające wysypisko (teraz strajk rozszerzył się na Glasgow i Aberdeen). Stanął też Felixstowe, największy port kontenerowy kraju, co już teraz spowodowało 800 mln funtów strat i zwiększyło trudności z zaopatrzeniem kraju w szereg kluczowych produktów. Do tej akcji dołączyli się maszyniści przynajmniej niektórych linii londyńskiego metra i części sieci kolejowej. Cztery dni strajków w sierpniu i wrześniu zapowiedzieli pocztowcy z Royal Mail.

Ale dopiero wraz z końcem wakacji ruch protestu zaczyna się na dobre. Będzie obejmował filary gospodarki kraju. Od 5 września przestaną pracować adwokaci. Ich uposażenia są tak niskie, że tym, którzy startują z zawodzie, bardziej opłaca się pracować w pubach. Już teraz natłok niezałatwionych spraw sądowych urósł do 60 tys. Będzie się tylko powiększał.

Do strajku szykuje się też personel medyczny. Tu pensje nie były podnoszone od dawna: dziś są realnie niższe niż w 2013 r. o 1/4. Wraz pandemią i masowym powrotem Polaków i innych imigrantów z Europy Środkowej do kraju zaczął się też nasilać problem wakatów. Dziś szpitale nie są w stanie obsadzić 50 tys. stanowisk dla pielęgniarek i 12 tys. dla lekarzy.

39 proc.

O tyle w minionym roku wzrosło przeciętne uposażenie prezesów pracujących na londyńskiej City

Nie lepiej jest w szkołach, skąd w ostatnich pięciu latach odeszło 34 proc. nauczycieli. I tak już relatywnie skromne pensje spadły tu realnie od 2010 r. o 12 proc. Ale to dopiero zapowiedź gwałtownego wzrostu cen za energię postawiła sektor edukacji pod ścianą. I tu szykują się więc strajki.

Nie tylko polityka Rosji jest przyczyną największego od czasów Margaret Thatcher ruchu protestów społecznych. To także skutek zaciskania pasa od kryzysu finansowego 2010 r. O ile jeszcze w latach 60. państwo inwestowało w uposażenia w sektorze publicznym 8 proc. dochodu narodowego, o tyle teraz jest to ledwie 1,5 proc.

Szczególną irytację w brytyjskim społeczeństwie wywołuje także rosnąca polaryzacja dochodów. Spółka zarządzająca wspomnianym już terminalem Felixstowe w minionym roku wypracowała 79 mln funtów zysku, z czego jednak 42 mln zostało przekazane udziałowcom. Z kolei przeciętne uposażenie prezesów pracujących na londyńskiej City wzrosło w minionym roku o 39 proc., do 3,4 mln funtów rocznie.

Po złamaniu fali strajków górniczych na przełomie lat 70. i 80. Thatcher wprowadziła nowe prawo, które wymaga, aby w tajnym głosowaniu za zaprzestaniem pracy opowiedziała się ponad połowa pracowników. To powoduje, że rozpoczęcie strajku jest dziś trudniejsze. Ale też gdy już trwa, jego wiarygodność jest większa. Tym bardziej że na czele ruchu związkowego stanęło nowe pokolenie zdeterminowanych działaczy jak Sharon Graham (Unite).

Fala strajków może też mieć przełożenie na brytyjską politykę. 5 września najpewniej następczynią po Borisie Johnsonie zostanie ogłoszona Liz Truss. Zwolenniczka cięcia podatków, ale nie podnoszenia pensji, nie bardzo wiadomo, jak zdoła przełamać ruch protestów społecznych. Do tej pory zajmowała ona niezwykle twardą postawę wobec Rosji. Jednak w sondażach laburzyści (41 proc.) zdecydowanie wyprzedzają konserwatystów (31 proc.). Lider tych pierwszych, Keir Starmer, który był już na polskiej granicy, a także na Litwie, teraz szykuje się do wyjazdu do Kijowa. Popierał on do tej pory politykę Johnsona wobec Ukrainy, w tym ambitne dostawy broni i szeroki program szkolenia ukraińskich żołnierzy. Ale ze swej natury jego ugrupowanie, blisko powiązane z ruchem związkowym, jest też bardziej czułe na protesty pracownicze.

Spodziewano się złej nowiny, jednak konkretne liczby zrobiły wielkie wrażenie. W piątek urząd ds. dystrybucji gazu i elektryczności (Ofgem) ogłosił, że rachunki za dostarczaną energię dla gospodarstw domowych poszybują o 80 proc. Citibank przewiduje, że inflacja, która teraz wynosi na Wyspach 10,1 proc., w przyszłym roku skoczy do 18 proc.

To zapowiada dalszy gwałtowny spadek realnej wartości pensji, bo ani publiczni, ani prywatni pracodawcy nie oferują podwyżek, które choćby w istotnym stopniu rekompensowałyby taką drożyznę. W II kwartale tego roku, kiedy blokada eksportu gazu wprowadzona przez Kreml jeszcze nie dała w pełni o sobie znać, faktyczna wartość uposażeń spadła w królestwie o przeszło 4 procent, najwięcej od 21 lat. Ale to tylko preludium do tego, czego Brytyjczycy mogą spodziewać się tej zimy.

Pozostało 83% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Społeczeństwo
Alarmujący raport WHO: Połowa 13-latków w Anglii piła alkohol
Społeczeństwo
Rosyjska wojna z książkami. „Propagowanie nietradycyjnych preferencji seksualnych”
Społeczeństwo
Wielka Brytania zwróci cztery włócznie potomkom rdzennych mieszkańców Australii
Społeczeństwo
Pomarańczowe niebo nad Grecją. "Pył może być niebezpieczny"
Społeczeństwo
Sąd pozwolił na eutanazję, choć prawo jej zakazuje. Pierwszy taki przypadek