Reklama

Przemyska wieża Babel. 25-35 tysięcy uchodźców dziennie

W Przemyślu wszędzie słuchać język ukraiński, ale też niemiecki, francuski i włoski. Bo po uchodźców i z darami dla nich przyjeżdżają tu ludzie z całej Europy. Są też żołnierze amerykańscy.

Publikacja: 13.03.2022 14:58

Przemyska wieża Babel. 25-35 tysięcy uchodźców dziennie

Foto: Fotorzepa/ Paweł Rochowicz

Na parkingu pod przemyskim Centrum Pomocy Humanitarnej (CPH) wielki ruch. Kiedyś parkowali tu klienci hipermarketu Tesco. Dziś w hali pozostałej po centrum handlowym jest noclegownia dla uchodźców, punkty informacyjne i magazyn pomocy humanitarnej.

- Cała moja wieś pod Kijowem jest zniszczona. Musiałem uciekać – mówi łamiącym się głosem starszy mężczyzna o zmęczonej twarzy. Na rękach niesie małego ratlerka. Pies niespokojnie się rozgląda. Nieprzyzwyczajony do tłumów ludzi i spalin z samochodów. Po chwili obaj wsiadają do autobusu na duńskiej rejestracji. Autobus odjeżdża i wiezie uciekinierów z Ukrainy w głąb Europy, do świata gdzie nie ma jeszcze wojny.

Czytaj więcej

Papież Franciszek: W imię Boga proszę: zatrzymajcie tę masakrę!

Na parkingu stoi kilkanaście autobusów z różnych krajów Europy: z Niemiec, Włoch, Francji, Hiszpanii i wielu innych. Co chwila wyjeżdżają. Ale zanim zabiorą uchodźców, ich kierowcy muszą się zapisać w specjalnym rejestrze. I to osobiście. Dlatego jedna z sal w byłym centrum handlowym pełna jest kierowców stojących w długim ogonku. Słychać rozmowy po niemiecku i angielsku.

- Wprowadziliśmy ten system, by mieć jakąś dokumentację, kto zabiera uchodźców, dokąd jedzie i kogo bierze na pokład – informuje mnie jeden z około pięciuset wolontariuszy pracujących w CPH. I wyjaśnia: przy takim gigantycznym przepływie uchodźców pojawia się ryzyko porwań, handlu ludźmi i wielu innych patologii. I choć takiej rejestracji kierowców nie wymaga właśnie uchwalona specustawa o uchodźcach, to sami Ukraińcy ostrzegają się wzajemnie: róbcie zdjęcia pojazdom i kierowcom, do których wsiadacie, wysyłajcie je znajomym.

Reklama
Reklama

Sam Przemyśl liczy około 60 tysięcy mieszkańców i nie jest w stanie przyjąć wszystkich uchodźców, którzy napływają tu z pobliskiego przejścia granicznego w Medyce. W ostatnich dniach było ich 25-35 tysięcy dziennie. – Oczywiście nie wypędzamy nikogo, kto będzie chciał u nas zostać, ale nasze miasto pełni rolę raczej hubu przesiadkowego, niż miejsca docelowego – powiedział wiceprezydent miasta Bogusław Świeży na konferencji prasowej w ostatnią sobotę. Odpowiadał na pytanie brytyjskiej dziennikarki.

Czytaj więcej

Polityk Porozumienia: Musimy cofnąć Rosję do epoki kamienia łupanego

I rzeczywiście, po ruchu koło CPH widać, że w dalszą drogę rusza znaczna część uchodźców. Kierowcom autobusów z zachodniej Europy najczęściej trudno się porozumieć z Ukraińcami. Na szczęście, przynajmniej tu w Przemyślu mogą liczyć na wolontariuszy władających różnymi językami. Łatwo ich tu rozpoznać: odziani są w jaskrawe kamizelki z wypisanymi na nich skrótami oznaczającymi poszczególne języki. Niektórzy, może po to by się uwiarygodnić w oczach przybyszów ze wschodu, dopisują jeszcze po ukraińsku i rosyjsku krótkie zdania. Na przykład, co sądzą o Władimirze Putinie albo dokąd ma się udać rosyjski okręt wojenny.

Kto przyjmie uchodźców pod swój dach, nie będzie mógł liczyć na wolontariuszy-poliglotów. I właśnie z pewnej wsi na Podkarpaciu, gdzie gospodarze przyjęli uchodźców dostaję prośbę o pomoc. Idę więc do dużej księgarni w przemyskim centrum handlowym. Biorę z półki egzemplarz rozmówek polsko-ukraińskich. Ostatni w tej księgarni. Oraz podręcznik do nauki polskiego dla Ukraińców. Też ostatni. W kasie pytam o książki dla dzieci po ukraińsku.

– Rzeczywiście mamy o takie książki mnóstwo pytań, ale na razie nic z tego. Trudno je teraz przewieźć przez granicę, a polscy wydawcy jeszcze ich nie wydrukowali – informuje kasjerka.

W Przemyślu słychać też angielski. I to nie tylko od reporterów brytyjskich mediów czy kierowców ciężarówek z darami z Irlandii.

Reklama
Reklama

Czytaj więcej

Rosyjscy żołnierze zastrzelili amerykańskiego dokumentalistę

Koło księgarni spotykam grupkę kilku młodych ludzi w mundurach armii amerykańskiej. Sześciu mężczyzn, jedna kobieta. Są ze stanu Minnesota. Zadowoleni, że na razie bez problemów dostają przepustki do miasta. I rzeczywiście z nich chętnie korzystają, bo ich kolegów widać też na ulicach i w restauracjach w mieście. Gdy pytam, gdzie w Polsce stacjonują, patrzą niepewnie po sobie. Czyżby to tajemnica wojskowa?

- A spróbujcie powiedzieć: „Bieszczady” – puszczam do nich oko. Wybuchają śmiechem, bo przecież to słowo nie do wymówienia dla Amerykanina. Nie jest wielką tajemnicą, że właśnie w pobliskich górach stacjonuje amerykańska 82. Dywizja Powietrznodesantowa.

Gdy jednak pytam o to, na jak długo tu zostaną, miny im poważnieją. – We don’t know, probably nobody knows – odpowiadają. Bo rzeczywiście nikt nie wie, co będzie dalej. I czy na ulicach Przemyśla angielski w wersji amerykańskiej nie będzie jeszcze popularniejszy

Policja
Nietykalna sierżant „Doris”. Drugie życie tajnej policjantki
Społeczeństwo
Co przyciąga do Polski ukraińskich imigrantów? Wyniki badania
Społeczeństwo
Budżet Mazowsza na 2026 rok. Administracja pochłonie więcej niż zdrowie
Społeczeństwo
Zaborów nie widać. Usług publicznych też nie. I zyskuje na tym Konfederacja
Społeczeństwo
Jak zgłosić rosyjski dron przez telefon?
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama