Przypominamy tekst z lipcowego wydania magazynu „Plus Minus”.
Pewnego grudniowego poranka 2016 roku Edgar Maddison Welch zabrał ze swojego domu w sennym miasteczku Salisbury telefon komórkowy, karabinek AR-15, rewolwer oraz strzelbę. Tak wyposażony wsiadł do samochodu i wyruszył w podróż do Waszyngtonu. Po dojechaniu na miejsce zaparkował auto we wschodniej części miasta obok pizzerii Comet Ping Pong. Schował pistolet do kabury przy biodrze, karabinek przewiesił przez klatkę piersiową i wszedł do restauracji. Przerażeni pracownicy i klienci wybiegli na zewnątrz, ale Welch nie zwracał na nich uwagi. Szybkim krokiem podszedł do zamkniętych drzwi prowadzących na zaplecze, które próbował otworzyć nożem. Gdy mu się to nie udało, oddał w zamek kilka strzałów.
Za drzwiami znajdował się tylko niewielki schowek. Rozczarowany mężczyzna chwilę później oddał się w ręce policji. W trakcie przesłuchania okazało się, że Welch pojechał do Waszyngtonu, bo uwierzył w rozpowszechnianą w internecie teorię spiskową, według której Hillary Clinton stała na czele międzynarodowej szajki pedofili. Jej siedziba miała znajdować się w Comet Ping Pong. Wydaje się, że mężczyzna naprawdę był przekonany, że jedzie pomóc dzieciom więzionym w restauracji.
W sali sądowej przeprosił za swoje zachowanie. Nigdy jednak nie przyznał, że przestał wierzyć w istnienie pedofilskiego spisku. Nie on jeden. Z czasem afera, nazwana przez media Pizzagate, zaczęła żyć własnym życiem, podlegając kolejnym interpretacjom i poprawkom. W końcu stała się częścią „większej prawdy", wokół której skupia się ruch QAnon.
Wszystkie nory zajęte
Zaczęło się niewinnie od wpisów na internetowym forum z memami 4chan. – Anonimowa osoba (albo osoby) podpisująca się jako Q zaczęła publikować wiadomości pod koniec października 2017 roku. Q twierdził, że jest pracownikiem służb specjalnych i walczy z „deep state" – mówi w rozmowie z „Plusem Minusem" prof. Joseph Uscinski, politolog z Uniwersytetu w Miami od lat badający teorie spiskowe i dezinformację.