- To są tylko cztery tysiące osób, które nikomu nie zagrażają, nasze bezpieczeństwo nie jest zagrożone - powiedział francuski polityk w rozmowie z publiczną rozgłośnią France Inter. Jadot apelował, aby „nie pozwolić umrzeć w lesie” migrantom poprzez „wznoszenie ciernistych barier”.

- Pięć lat temu wszyscy byli oburzeni przemówieniem Trumpa o murze między Stanami Zjednoczonymi a Meksykiem. Dziś to samo mówią już przywódcy Europy. To po prostu oburzające - stwierdził były działacz Greenpeace.

Kandydat Zielonych na prezydenta Francji podkreślił, że francuskie motto „to nie rasizm, antysemityzm i rewizjonizm, tylko wolność, równość, braterstwo”. - To nie są martwe słowa - zwrócił uwagę. Wyraził oburzenie też samym „poziomem debaty” na temat migrantów, koczujących przy granicy Polski z Białorusią, oraz zaapelował o przyjęcie ich przez kraje Unii Europejskiej.

Czytaj więcej

Na przejściu w Kuźnicy gotowi na wszystko. „Migranci wyraźnie czekają na sygnał”

Dziennik „Le Figaro”, komentując wypowiedź zwraca uwagę, że słowa Jadota „nie są zaskakujące w jego otoczeniu politycznym”, to jednak eurodeputowany Zielonych jest „jedynym z głównych kandydatów lewicy i środowisk ekologicznych, który powiedział tak wyraźnie”. Rozmowę z politykiem wychwyciły też państwowe media białoruskie. „W szeregach polityków europejskich są też ludzie o zdrowych poglądach” - stwierdzono w podprowadzeniu do krótkiego materiału o wywiadzie w reżimowym kanale Biełaruś-1.