Nad podlaskim Michałowem w środę, 6 października, świeci słońce, a temperatura sięga 17 stopni. Złota jesień. Ale od kilku dni w budynku tutejszej Ochotniczej Straży Pożarnej działa „ogrzewalnia”. Tak przynajmniej głosi napis na drzwiach. Coś jak przytulisko dla bezdomnych w środku srogiej zimy, a nie ciepłej jesieni. Tylko ilu bezdomnych może być w kilkutysięcznym miasteczku?
- Przecież nie mogliśmy stworzyć ośrodka dla cudzoziemców, to nie nasze kompetencje. Ogrzewalnię zawsze możemy zorganizować – mówi zastępca burmistrza Konrad Sikora. I otwiera drzwi do sporego pomieszczenia w strażackiej remizie. W kącie złożone materace i koce, w drugim kącie lodówka i kuchenka mikrofalowa. Obok czajnik, kawa, herbata, nieco naczyń. Może tu spać nawet kilkanaście osób. Piętro wyżej – niewielki pokój z dwoma łóżkami.