Moskiewski diakon Andriej Kurajew nie ma wprawdzie nic przeciwko aktorowi, ale uważa, iż Władimir Putin niepotrzebnie się śpieszył z nadaniem mu obywatelstwa. Zwłaszcza że w cerkwiach odbywają się właśnie nabożeństwa dziękczynne z okazji dwusetnej rocznicy zwycięstwa Rosji nad wojskami Napoleona. Pytany przez dziennikarzy Kurajew ubolewał nad „przygodami Francuza w Rosji" i obiecał, że będzie się modlił o wygnanie Depardieu ze swojego kraju.

Inni rosyjscy duchowni na razie się w tej sprawie publicznie nie wypowiadają, ale media coraz bardziej interesują się sprawą nagłego obywatelstwa. Portal Gazeta.ru twierdzi, że formalności zostały załatwione w ciągu zaledwie dwóch dni. „W jaki sposób Depardieu dostarczył do dokumentu zdjęcie? Może to oznaczać, że aktor uniknął wielu procedur biurokratycznych, a zdjęcie do paszportu rosyjscy urzędnicy ściągnęli z Internetu" – podsumował komentator portalu. A internauci dopatrzyli się podobieństw na zdjęciu paszportowym Depardieu i tym, które jest dostępne w sieci: ten sam garnitur i nieco przekrzywiony krawat. Głos w dyskusji zabrali więc urzędnicy Federalnej Służby Migracyjnej, przekonując, że zdjęcie aktora w rosyjskim paszporcie jest prawdziwe.

– Jeszcze jeden pijanica w Rosji! Nie lubię nadskakiwać cudzoziemcom. To zwykła afera – dosadnie skomentował Stanisław Goworuchin, szef sztabu wyborczego Władimira Putina w 2012 roku.

Komuniści z Petersburga apelują do Putina, by przypomniał sobie, ilu znanych radzieckich i rosyjskich aktorów żyło w nędzy. – Wielu z nich klepie biedę i nie wyjeżdżają z Rosji. Panie Putin, obiecał pan wysoki podatek od luksusu. Depardieu ma być wyjątkiem? – pytał petersburski komunista Siergiej Malinkowicz, prosząc prezydenta, by naprawił błąd i odwołał dekret w sprawie obywatelstwa gwiazdora.