Akcję ratowniczą przeprowadzono bez zarzutu, ale budynek socjalny nie spełniał standardów bezpieczeństwa – tak można podsumować wnioski ze wstępnego raportu, który przygotował zespół powołany przez ministra Grzegorza Schetynę.
Wczoraj w siedzibie MSWiA omówili go przedstawiciele straży pożarnej.
Jak ustalili autorzy raportu, strażacy z Kamienia zostali powiadomieni o pożarze 13 kwietnia, 32 minuty po północy. Cztery minuty później na miejscu były dwa wozy i sześciu strażaków (łącznie w ciągu siedmiu minut od zgłoszenia zaalarmowano 15 jednostek, które przyjechały na akcję). Wówczas jednak pożar objął niemal cały budynek. Według szacunków strażaków mógł wybuchnąć nawet pół godziny wcześniej.
– Jeden ze świadków zeznał, że widział ogień o 0.15. Nie zadzwonił po straż, bo uznał, że ktoś już to zrobił – mówi Janusz Skulich, zastępca komendanta głównego straży pożarnej.
Dowódca akcji podjął decyzję: pomóc tylko tym, którzy są przytomni. W ciągu zaledwie siedmiu minut od przybycia straży ogień ogarnął budynek tak, że dalsze działania ratownicze okazały się niemożliwe.