[b]Rz: Występuje pan na scenie w czerwonej koszulce z białym orłem na piersiach oraz w obwisłych spodniach od dresu. Mówi pan po niemiecku nieskładnie, z komicznym polskim akcentem. Tak wygląda wymyślona przez pana postać Polaka w Niemczech – Marka Fisa: zawsze na kacu, o poziomie intelektualnym, poniżej którego jest już tylko dno. Czy tacy są Polacy w Niemczech?[/b]
Wojciech Oleszczak, niemiecki komik polskiego pochodzenia: Ta postać ma rozśmieszać i nie jest symbolem Polaka czy polskości. Marek Fis to ja. Jego ustami opowiadam o moich doświadczeniach, moich przeżyciach w Niemczech, poprzez niego prezentuję mój obraz Polaków i Niemców. Moje przesłanie, które kieruję do Niemców, jest jasne i proste – że jestem dumny z mego pochodzenia. Pragnę pokazać Niemcom krzywe zwierciadło, w którym oglądają Polaków poprzez całą masę negatywnych stereotypów, uprzedzeń i fałszywych wyobrażeń o naszym narodzie. Dla wielu Niemców Polska jest nadal egzotycznym krajem kojarzonym nierzadko z miejscem pochodzenia złodziei samochodów.
[b]Robi to pan jednak w sposób wysoce kontrowersyjny. Informuje pan, że ma dwóch braci. Jeden ma na imię Świnia, a drugi Osioł. W ten sposób atakuje pan stereotypy?[/b]
To jest dowód mego poczucia humoru. Nie boję się żartów z samego siebie. Nikogo prócz siebie przez to nie obrażam – postać, którą wykreowałem. Nie mam żadnych aspiracji mówienia w imieniu narodu. Polak, którego przedstawiam, nie jest kwintesencją polskości. Nie słyszałem, aby ktoś to tak odbierał.
[b]W jednym ze skeczów nadał pan swemu wyimaginowanemu synowi imię „Kur... Andrzej”.[/b]