Irlandią wstrząsnęła historia dwóch kobiet, które o mały włos nie zostały zmuszone do poślubienia Pakistańczyków. Młode Łotyszki – 19 i 25 lat – przyjechały na Zieloną Wyspę zwabione ofertą atrakcyjnej pracy. Na miejscu okazało się, że mają wziąć ślub. Gdy odmówiły, zostały zamknięte w mieszkaniu. Jedna z nich ukryła telefon komórkowy i natychmiast zadzwoniła do przyjaciół na Łotwie. Ci zawiadomili łotewską policję, a ta irlandzką. Sprawcy, Pakistańczyk i Hindus, trafili do aresztu.
– Mamy z tym procederem naprawdę duży problem – usłyszeliśmy w irlandzkim Ministerstwie Sprawiedliwości. Tak duży, że przedstawiciele irlandzkich władz pojadą do Rygi, by na miejscu, wspólnie z Łotyszami, zająć się sprawą. Pakistańczycy w pierwszej połowie tego roku złożyli około 150 wniosków o stały pobyt w Irlandii. Prawie wszyscy z tych mężczyzn mają za żony Łotyszki. 18 poślubiło Polki.
Wnioski złożyło też 167 Nigeryjczyków (25 po ślubach z Polkami) oraz 78 Hindusów (27 z Łotyszkami, 20 z Polkami). – Te liczby są porażające. Nikt nigdy nie spodziewał się, że Irlandia będzie przyciągać tak wiele osób chętnych do zawierania fikcyjnych małżeństw – powiedziała „Rz” irlandzka politolog Theresa Reidy.
Łotewska dziennikarka Aleksandra Jolkina właśnie kończy książkę o fikcyjnych małżeństwach. Udając kobietę szukającą pracy za granicą, założyła konta na kilku portalach. – W ciągu roku natrafiłam na kilkanaście gangów organizujących fikcyjne śluby. Dostałam też 16 biletów lotniczych z Rygi do Dublina – opowiada „Rz”. Ostatni zgłosił się do niej Hindus o pseudonimie Vicky Singh. Zaproponował kilka tysięcy euro za ślub z nim oraz za znalezienie dwóch innych Łotyszek, które poślubią jego kolegów w Irlandii.
Socjolog Aija Zobena z Uniwersytetu Łotewskiego przyznaje, że zjawisko jest nagminne. – Dotyczy głównie młodych dziewczyn z wiejskich i biednych regionów. Dla nich cztery tysiące dolarów to rozwiązanie wielu problemów. Nie potrafią ocenić niebezpieczeństwa – mówi „Rz”. Nieraz zdarzało się bowiem, że Łotyszki były więzione, głodzone, gwałcone.