Do incydentu doszło w sobotę podczas meczu koszykarek Białorusi i Litwy (50:68) rozgrywanego w Bydgoszczy w ramach mistrzostw Europy. Grupa białoruskich kibiców przed rozpoczęciem gry rozciągnęła na trybunach dużą biało-czerwono-białą flagę, historyczny sztandar Białorusi, zakazaną w państwie rządzonym przez Aleksandra Łukaszenkę (w 1995 r. wprowadził on czerwono-zieloną flagę, będącą kopią flagi Białoruskiej Radzieckiej Republiki Socjalistycznej – red.). Organizatorzy imprezy kazali kibicom zabrać flagę z trybun, tłumacząc, że jest za duża.
– Jedni mówili po niemiecku, inni odmówili przedstawienia się – mówi „Rz" jeden z Białorusinów Ihar Szczekarewicz.
Ale kibice podporządkowali się i zwinęli flagę. Wyciągnęli za to mniejsze biało-czerwono-białe flagi i chcieli z nimi dopingować swą drużynę.
– W przerwie, gdy nie było transmisji w telewizji, interweniowała ochrona. Domagała się opuszczenia trybun. Odmówiłem, bo uważałem, że nie złamałem prawa. Polacy z Bydgoszczy wzięli nas w obronę. Uczepiłem się metalowej barierki. Ochroniarze nie wezwali policji, ale użyli siły. Wykręcili mi ręce, mam pokiereszowaną nogę. Zamierzam złożyć pozew do sądu – relacjonuje Szczekarewicz.
Odpowiedzialny za bezpieczeństwo podczas Eurobasketu Zbigniew Szpilewicz z Polskiego Związku Koszykówki nie chce komentować całego zajścia. – Wszystko odbyło się zgodnie z prawem – rzuca jedynie i odkłada słuchawkę.