Reklama

Transport publiczny i podwyżki cen biletów

Rozmowa: Jan Jakiel, ekspert w dziedzinie komunikacji miejskiej

Publikacja: 17.08.2011 02:56

Prezes stowarzyszenia SISKOM

Prezes stowarzyszenia SISKOM

Foto: __Archiwum__

W całej Polsce drożeją bilety na komunikację miejską. Podwyżki były już m.in. we Wrocławiu, Krakowie, Białymstoku i Legnicy. Od tego tygodnia więcej za przejazdy płacą warszawiacy. Czy to skutek kryzysu?

Jan Jakiel:

Bilety drożeją, bo wzrasta cena paliwa. Ten mechanizm najbardziej odczuwają mieszkańcy mniejszych miast, które w ostatnich latach rozwijały głównie komunikację autobusową. Poza tym komunikacja miejska w Polsce jest na ogół zaniedbana i miasta muszą wydawać dużo pieniędzy, żeby utrzymać liczebność taboru.

Reklama
Reklama

Jest mało nowych inwestycji.

Od 30 lat w kraju nie powstała ani jedna nowa zajezdnia tramwajowa. Pieniędzy rzeczywiście brakuje, ale podnoszenie cen biletów jest pójściem na łatwiznę, bo oszczędności można znaleźć gdzie indziej.

Gdzie?

Przede wszystkim komunikacja miejska powinna być uprzywilejowana w ruchu. Obliczyliśmy np., że w Warszawie wprowadzenie systemu, który sprawia, że nadjeżdżający tramwaj ma automatycznie zielone światło, mogłoby przynieść nawet 400 mln zł rocznie. Skrócenie czasu przejazdu oznacza bowiem, że co kilka minut odzyskujemy jeden skład i tę samą trasę może obsługiwać mniej tramwajów. To samo dotyczy autobusów.

Reklama
Reklama

Które miasta najlepiej sobie radzą z organizacją komunikacji miejskiej?

Najlepiej wypada Kraków, gdzie dziesięć lat temu przeprowadzono dobrze zaplanowaną reorganizację sieci komunikacyjnej. Dobrze egzekwuje się tam kary za zastawianie torów tramwajowych samochodami. Negatywnym przykładem jest Lublin, w którym transport publiczny kuleje, a rada miasta blokuje wprowadzenie opłat za parkowanie w centrum. Przez to brakuje pieniędzy na inwestycje.

Kilka europejskich miast zrezygnowało z pobierania opłat za korzystanie z komunikacji miejskiej. Czy takie rozwiązanie byłoby możliwe w Polsce?

Darmową komunikację wprowadziło Hasselt w Belgii. Teraz samochodami jeździ tam 10 proc. mieszkańców, czyli tylko ci, którzy naprawdę muszą. W dużych polskich miastach raczej nie dałoby się tego wprowadzić, bo nawet przy rozsądniejszej polityce transportowej nie starczyłoby na to pieniędzy, a transport publiczny jest na granicy wydolności.

—rozmawiał Adam Tycner

W całej Polsce drożeją bilety na komunikację miejską. Podwyżki były już m.in. we Wrocławiu, Krakowie, Białymstoku i Legnicy. Od tego tygodnia więcej za przejazdy płacą warszawiacy. Czy to skutek kryzysu?

Jan Jakiel:

Pozostało jeszcze 88% artykułu
Reklama
Policja
Nietykalna sierżant „Doris”. Drugie życie tajnej policjantki
Społeczeństwo
Wisła wysycha. Padł jednocyfrowy rekord. Poziom wody spadnie nawet do 5 centymetrów
Społeczeństwo
Warszawa powinna ubiegać się o setki miliardów złotych reparacji wojennych? Apel do Trzaskowskiego
Społeczeństwo
Linia metra bez maszynistów? „Poddajemy to analizie”
Materiał Promocyjny
Bieszczady to region, który wciąż zachowuje aurę dzikości i tajemniczości
Społeczeństwo
Kolejny pożar w Ząbkach. Przy tej samej ulicy, gdzie w lipcu ogień strawił górne piętra bloku
Materiał Promocyjny
Jak sfinansować rozwój w branży rolno-spożywczej?
Reklama
Reklama