Reklama

Nikt się jeszcze nie upił czekoladkami

- Kiedy polski rząd sobie z czymś nie radzi, to powołuje rzeczników – rzecznika praw pacjenta, rzecznika ubezpieczonych, a potem rzecznika tych rzeczników - zauważa Cezary Kaźmierczak, prezes Związku Przedsiębiorców i Pracodawców.

Publikacja: 01.10.2015 21:42

Nikt się jeszcze nie upił czekoladkami

Foto: Fotorzepa, Rafał Guz

Rzeczpospolita: Państwowa Agencja Rozwiązywania Problemów Alkoholowych chce, by czekoladki z alkoholem zostały obłożone akcyzą i sprzedawane na stoiskach alkoholowych. Na liście PARPA znalazły się również batoniki Pawełki... To kolejny pomysł na walkę z alkoholizmem. Dobry?

Cezary Kaźmierczak: Nie wiem, czy ktokolwiek słyszał o przypadku osoby, która czekoladkami z alkoholem się upiła i przez to wpadła w alkoholizm. Nie wiem też, czy PARPA rozwiązała problem jakiegokolwiek alkoholika w Polsce. Takie pomysły są kompletnie niedorzeczne i chyba biorą się z nadmiaru wolnego czasu. Rzeczywistość Agencji jest alternatywna do tej, w której my żyjemy, i moim zdaniem należy ją jak najszybciej zlikwidować. To jest kolejna proteza.

Proteza?

Kiedy polski rząd sobie z czymś nie radzi, to powołuje rzeczników – rzecznika praw pacjenta, rzecznika ubezpieczonych, a potem rzecznika tych rzeczników. Wszyscy oni dysponują zazwyczaj takim budżetem, by starczyło na ich wynagrodzenia. To wszystko zamiast usprawnienia wymiaru sprawiedliwości. Gdyby prokuratury i sądy działały dobrze, to niepotrzebny byłby żaden rzecznik, ale, tak jak w krajach anglosaskich, wyrok w drobnej sprawie można byłoby otrzymać w ciągu tygodnia czy dwóch. Zamiast tego pielęgnuje się takie substytuty jak PARPA, relikt z czasów komunistycznych, kiedy rząd nie radził sobie z plagą pijaństwa i gdy ludzie pili dosłownie wszędzie.

Zakazanie drożdżówek w szkolnych sklepikach i soli w posiłkach to również proteza?

Reklama
Reklama

Warto pamiętać, że za tym pomysłem głosowali wszyscy posłowie, z jednym wyjątkiem. Jestem przerażony, kiedy słyszę, że rząd decyduje o tym, czy dziecko może zjeść drożdżówkę czy nie. To wszystko podąża w strasznie niebezpiecznym kierunku, odebrania nam elementarnej wolności. Dlaczego dziecko nie miałoby zjeść pączka? Niech sobie zje raz na jakiś czas.

Ale przecież ta decyzja została podjęta chyba dla dobra dzieci, by te nie stały się „grubaskami"?

To rodzice w porozumieniu z dyrekcją szkoły powinni decydować o tym, co szkolny sklepik ma w asortymencie. Teraz rodzice niektórych dzieci dają im po prostu sól, by dzieci mogły sobie posiłek w szkole dosolić. Niezależnie od intencji pomysł tak dalekiego ingerowania w życie ludzi przez rządy jest rzeczą, z która trzeba walczyć, bo niedługo będziemy mieli ustawę o wolności wychodzenia na spacer albo dozwolonej liczbie zjedzonych pączków.

Policja
Nietykalna sierżant „Doris”. Drugie życie tajnej policjantki
Materiał Promocyjny
MLP Group z jedną z największych transakcji najmu w Niemczech
Społeczeństwo
Sondaż: Polacy wątpią w wiarygodność USA jako sojusznika
Społeczeństwo
Prezes OTOZ Animals: To błąd Jarosława Kaczyńskiego, jego wyborcy przecież też lubią psy
Społeczeństwo
Rząd wyprowadza Ukraińców z pensjonatów. Polska zmniejsza wsparcie dla uchodźców
Materiał Promocyjny
Jak producent okien dachowych wpisał się w polską gospodarkę
Społeczeństwo
Czy zakazać obrzezania u chłopców? Przewiduje to petycja, którą zajmie się Sejm
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama