Reklama

Żołnierz podejrzewany w sprawie Nangar Khel był już wcześniej skazany

Jeden z żołnierzy aresztowanych za ostrzelanie afgańskiej wioski był już wcześniej karany. Oznacza to, że w ogóle nie powinien pojechać na misję. Jednak się tam znalazł. Dlaczego? – Ktoś popełnił błąd. Musimy sprawdzić kto – mówi “Rz” podpułkownik Sławomir Lewandowski, rzecznik dowódcy Wojsk Lądowych.

Aktualizacja: 16.02.2008 04:40 Publikacja: 16.02.2008 04:29

Zdjęcie z konfrontacji żołnierzy

Zdjęcie z konfrontacji żołnierzy

Foto: Fotorzepa, Bartosz Jankowski

Informację podała wczoraj telewizja TVN 24. W 2005 roku plutonowy Tomasz B. został skazany za napaść, pobicie i ubliżanie innemu żołnierzowi. Wojskowy Sąd Okręgowy w Krakowie zdecydował, że Tomasz B. przez pół roku będzie miał ograniczoną wolność. Przez ten czas dwa razy w tygodniu zostawał w koszarach po zakończeniu zajęć służbowych. Musiał też oddawać 5 procent żołdu na cele charytatywne. Karę odbył w macierzystej jednostce.

Prokuratura zapewnia, że wyrok Tomasza B. nie będzie miał wpływu na śledztwo

– W tym wypadku wyrok nie pociąga za sobą wydalenia z armii. Oznacza jednak, że żołnierz nie może brać udziału w misjach zagranicznych – podkreśla pułkownik Cezary Siemion, dyrektor departamentu prasowo-informacyjnego MON.

Tomasz B. pojechał jednak do Afganistanu. Dlaczego? – Z tego, co wiem, nie przypomniał o wyroku w ankiecie, którą żołnierze wypełniali przed wyjazdem na misję. Nie jest to jednak wystarczające wyjaśnienie. Informacje o kandydatach podlegają przecież szczegółowej weryfikacji. Poza tym w jednostce musieli pamiętać o jego karze. Ktoś sprawy nie dopilnował. W tej chwili jednak nie wiem, kto konkretnie zawinił – mówi ppłk Lewandowski.

Tomasz B. służył w 18. Batalionie Desantowym-Szturmowym z Bielska-Białej. Wchodził w skład plutonu, który 16 sierpnia ubiegłego roku ostrzelał wioskę Nangar Khel. Zginęło wówczas sześcioro cywilów. Prokuratura wojskowa zarzuca B. oraz pięciu jego kolegom zbrodnię wojenną. Grozi im dożywocie. Siódmy żołnierz jest podejrzany o ostrzelanie niebronionego obiektu cywilnego, za co grozi 25 lat więzienia.

Reklama
Reklama

Żaden z nich nie przyznaje się do winy. Żołnierze prowadzący ostrzał utrzymują, że choć usłyszeli rozkaz ataku na wioskę, nie zamierzali go wykonać, a w Nangar Khel doszło do nieszczęśliwego wypadku. Dowódca bazy dowodzi z kolei, że nigdy nie kazał zrównać wioski z ziemią, jego podwładni zaś działali na własną rękę.

Prokuratura zapewnia, że wcześniejszy wyrok na Tomasza B. nie będzie miał wpływu na obecnie prowadzone śledztwo.

– Może ewentualnie wpłynąć na wymiar kary, ale to już sprawa sądu – zaznacza Karol Frankowski z Naczelnej Prokuratury Wojskowej w Poznaniu. Pozostali żołnierze zamieszani w incydent nie byli wcześniej karani. Damian L. służył co prawda w Legii Cudzoziemskiej, ale – jak mówi płk Siemion – nie musi to być jednoznaczne ze złamaniem prawa.

Policja
Nietykalna sierżant „Doris”. Drugie życie tajnej policjantki
Służby
Dlaczego w Lubartowie ogłoszono alarm powietrzny? Wojewoda czeka na wyjaśnienia
Służby
Odmowa prezydenta Karola Nawrockiego. Nie przyznał orderów i odznaczeń w służbach specjalnych
Służby
Sondaż: Niejednoznaczna ocena działań państwa po dywersji na torach
Służby
Kolejna wizyta funkcjonariuszy CBA w siedzibie fundacji Tadeusza Rydzyka
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama