Oni nie przebaczają i stanowią silne lobby

Rozmowa: Antoni Macierewicz twierdzi, że przeszukania u jego współpracowników to zemsta oficerów Wojskowych Służb Informacyjnych

Publikacja: 14.05.2008 04:28

Rz: Jak ocenia pan działania prokuratury i Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, które dokonały przeszukańu pańskich współpracowników?

Antoni Macierewicz: Cała ta sprawa jest ewidentnie prowokacją, której scenariusz był bardzo systematycznie w ciągu ostatniego półrocza przedstawiany opinii publicznej, a następnie zwieńczony artykułem w „Dzienniku”. Pokazano, jak przez ponad pół roku były funkcjonariusz Wojskowej Służby Wewnętrznej Aleksander Lichocki wprowadzał w błąd i kpił sobie, oszukiwał dziennikarzy, mówiąc, że ma materiały dotyczące aneksu do raportu komisji weryfikacyjnej WSI czy też że można kupić na bazarze materiały, że on może to sprzedać itd. Wszystko okazało się nieprawdą. To jest taka operacja podobna do znanej nam z początku lat 90. operacji pana Lesiaka wymierzonej w prawicę, w której zresztą Lichocki brał udział. To zostało zresztą opisane w raporcie.

Sugeruje pan, że mamy do czynienia z prowokacją polityczną skierowaną przeciwko Prawui Sprawiedliwości?

Prowokacją polityczną przeciwko komisji weryfikacyjnej. Oczywiście jest sprawą jasną i znaną powszechnie, że likwidacja WSI, powołanie komisji weryfikacyjnej było częścią programu PiS. I jak ostatnio mówił prezes Jarosław Kaczyński, tym, co na pewno się udało zrealizować.

Komisja weryfikacyjna powstała za zgodą PO.

To prawda, że powstała za zgodą Platformy Obywatelskiej, ale mam wrażenie, że była to zgoda zupełnie analogiczna do zgody PO w sprawie lustracji. Dzisiaj, kiedy PO ma absolutną większość, okazuje się, że nagle ten program pełnego ujawnienia archiwów gdzieś się zagubił, zaniknął. Nie wierzę w szczerość tego punktu jako części programu PO. Zatrudnienie w Ministerstwie Obrony Narodowej jako głównego kadrowego generała Janusza Bojarskiego, który był szefem Wojskowych Służb Informacyjnych, a poprzednio prawą ręką pana Dukaczewskiego, to tylko jeden z przykładów powrotu ludzi WSI za rządów PO.

Nie byłoby jednak prowokacji, gdyby aneks do raportu z likwidacji WSI został opublikowany.

Nie byłoby tej prowokacji, gdybyśmy zrezygnowali z dekomunizacji państwa polskiego. Gdyby nie było likwidacji WSI, nie byłoby tego olbrzymiego wpływu WSI w Platformie i w Kancelarii Premiera. Funkcjonariusze WSI nie przebaczają, a są silnym i wpływowym lobby, które potrafi bronić swoich interesów bez względu na to, w jakim stopniu działalność WSI była przestępcza. Publikacja czy brak publikacji aneksu nie jest moim zdaniem centralnym problemem, chociaż na pewno ważne jest, żeby społeczeństwo dowiedziało się jak najwięcej o nieprawidłowościach dawnej WSI.

Czy w aneksie są jakieś rzeczy, których może się obawiać obecna ekipa rządząca?

Główna oś tego aneksu jest związana z tzw. prywatyzacjami, a dokładniej mówiąc, rozgrabianiem majątku narodowego po roku 1989. Chodzi o tzw. wielkie prywatyzacje i przestępstwa przy nich popełnione stanowiące zagrożenia dla bezpieczeństwa państwa. Teraz ogłoszono, że Platforma chce dokończyć dzieła z początku lat 90. W tej sytuacji raport pokazujący, że taka prywatyzacja to danie absolutnie swobodnej ręki ludziom z dawnych służb specjalnych, bo to oni wtedy mają najwięcej możliwości bezprawnych działań, jest dla rządu Donalda Tuska groźny.

Służby
Tusk zapowiada 13 miliardów złotych na program modernizacji służb
Służby
Służby i bez Pegasusa chętnie podsłuchują
Służby
Agenci CBA weszli do siedzib PKOl i PZKosz. Chodzi o faktury
Służby
Starlinki nie tylko dla Ukrainy. Obsługiwały także wybory w Polsce
Służby
600 tys. zł w rok. Kosmiczna pensja szefowej CBA