Reklama

Szef CBA obciąża śledczych

CBA chciało zatrzymać Lipca przed wyborami. Jednak prokuratura mimo dowodów to wstrzymywała - zeznał Mariusz Kamiński.

Aktualizacja: 18.06.2008 03:41 Publikacja: 18.06.2008 01:51

Szef CBA Mariusz Kamiński

Szef CBA Mariusz Kamiński

Foto: Fotorzepa, Seweryn Sołtys

Mariusz Kamiński był pierwszym świadkiem przed komisją śledczą ds. nacisków, który na jawnym posiedzeniu złożył tak obszerne zeznania. Zaczął je od apelu do posłów o odpowiedzialność za prace komisji.

– To jasny sygnał dla funkcjonariuszy: nie ruszajcie ludzi ze świecznika, bo będziecie mieli kłopot, staniecie przed komisją śledczą i będziecie się tłumaczyć, że nie jesteście przestępcami – mówił szef CBA.

Jestem świadomy, że komisja ma przegłosować, iż nadużyłem władzy i byłem łobuzem

Jak stwierdził, sam jest świadomy, iż komisja „ma przegłosować, że nadużył władzy i był łobuzem”. Posłowie pytali go o sprawę byłego ministra sportu Tomasza Lipca. – Nigdy nie miałem poczucia, że ma ona być „skręcona” – zapewniał. Ale przyznał, że CBA chciało zatrzymać Lipca przed wyborami. I było zaskoczone reakcją prowadzącej sprawę warszawskiej Prokuratury Okręgowej.

10 października CBA ustaliło z prokuraturą, że Lipiec zostanie zatrzymany dwa dni później. Jak zeznał Kamiński, zebrano dowody wystarczające do postawienia zarzutów Lipcowi i dwóm innym osobom. CBA musiało uzyskać nakaz zatrzymania. Gdy funkcjonariusze stawili się po niego 12 października, usłyszeli, że prokuratura nie zdążyła się zapoznać z materiałem. Wyznaczono kolejny termin na 15 października. – Zaniepokoiło mnie to – przyznał Kamiński.

Reklama
Reklama

Sytuacja powtórzyła się trzy dni później. 15 października prokuratura oznajmiła CBA, że nadal nie jest gotowa do postawienia zarzutów, to samo dzień później. Kamiński poprosił o spotkanie w tej sprawie prokuratora generalnego Zbigniewa Ziobrę. – Powiedziałem, że jest dziwny paraliż decyzyjny. Ale przed wyborami do spotkania nie doszło, bo minister był w swoim okręgu wyborczym.

Tymczasem, jak pisała „Rz”, 15 października notatkę służbową sporządził prokurator Cezary Przasnek. Napisał, że jego szefowa Elżbieta Janicka blokowała zatrzymanie Lipca. Miała zagrozić podwładnym, że jeśli do niego dojdzie, to „ich puknie”. Przy Przasnku miała też dzwonić do „kogoś z CBA” z pytaniem, czy „mój minister o tym wie”.

Kamiński zeznał, że Janicka nie dzwoniła do niego, ale – jak dowiedział się później – do jego zastępcy Ernesta Bejdy. – Prosiła tylko o analizę – podkreślał.

Sebastian Karpiniuk z PO złożył wniosek o przesłuchanie Bejdy. Dziś przed komisją ma zeznawać Janicka. Posłowie wystąpili też do prokuratora generalnego o udostępnienie jej billingów z października 2007 r.

Lipca ostatecznie zatrzymano cztery dni po wyborach. – Konieczna jest konfrontacja Kamińskiego i prokuratorów – uważa Karpiniuk.

Ci mieli bowiem zeznać na niejawnych posiedzeniach, że funkcjonariusz CBA przekonywał, iż do zatrzymania Lipca jednak nie dojdzie. Powoływał się na „plecy” w prokuraturze.

Reklama
Reklama

Karpiniuk pytał też szefa CBA o zeznania Tadeusza M. Ich treść ujawnił newsweek.pl. M. opowiadał o „tajnym funduszu”, na który miały być wyprowadzane pieniądze dla PiS. – Ale M. nie mówił o bezpośrednich kontaktach z politykami PiS – podkreślał Kamiński. Jego zdaniem pozostałe zeznania M. są jednak cenne i wiarygodne.

Policja
Nietykalna sierżant „Doris”. Drugie życie tajnej policjantki
Służby
Dlaczego w Lubartowie ogłoszono alarm powietrzny? Wojewoda czeka na wyjaśnienia
Służby
Odmowa prezydenta Karola Nawrockiego. Nie przyznał orderów i odznaczeń w służbach specjalnych
Służby
Sondaż: Niejednoznaczna ocena działań państwa po dywersji na torach
Służby
Kolejna wizyta funkcjonariuszy CBA w siedzibie fundacji Tadeusza Rydzyka
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama