Na początku tygodnia Sąd Najwyższy odrzucił zażalenie na areszt sześciu żołnierzy, którzy brali udział w masakrze w Nangar Khel. Wniosek o zwolnienie siódmego będzie rozpatrywany 18 marca. Adwokaci i rodziny nie ustają jednak w staraniach, by żołnierze wyszli na wolność i odpowiadali przed sądem z wolnej stopy. – Zwrócę się do prokuratury o uchylenie aresztu w stosunku do mojego klienta. Wniosek złożę jednak dopiero po zakończeniu konfrontacji. Wówczas będziemy czekali już tylko na opinię biegłych – zaznacza mecenas Tomasz Krzyżanowski.
Tymczasem rodziny podejrzanych zapowiadają skierowanie skargi do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka. – Na razie nie wiemy, kiedy to nastąpi. Nie chcę deklarować, że już. Może wkrótce śledztwo potoczy się tak, że mój syn będzie mógł opuścić areszt i odpowiadać z wolnej stopy? Strasburg to ostateczność, z której jednak nie zawahamy się skorzystać – zaznacza Władysław B., ojciec ppor. Łukasza B., dowódcy plutonu, który prowadził ostrzał.
Co na to adwokaci żołnierzy? – Na razie nie widzę podstaw do skierowania takiej skargi – przyznaje mecenas Andrzej Reichelt.
W podobnym tonie wypowiada się profesor Piotr Kruszyński. – Na to chyba jeszcze zbyt wcześnie. Poczekajmy do 13 maja, kiedy upłynie termin kolejnego trzymiesięcznego aresztu nałożonego na podejrzanych – mówi. Przyznaje, że złożenie skargi nie byłoby bezpodstawne, ponieważ areszt trwa już bardzo długo, a prokurator do tej pory nie zakończył zaplanowanych dużo wcześniej czynności. – Nie jestem jednak entuzjastą takiego rozwiązania. Należy pamiętać, że młyny sprawiedliwości w Strasburgu mielą bardzo powoli. Na rozstrzygnięcie zapewne czekalibyśmy długo – przewiduje prof. Kruszyński.
Siedmiu żołnierzy z Bielska-Białej trafiło za kraty w połowie listopada 2007 r. W lutym Wojskowy Sąd Okręgowy w Warszawie przedłużył areszt o kolejne trzy miesiące. Powód? Groźba matactwa, ucieczki podejrzanych oraz zagrożenie surową karą.