Reklama

W Łodzi zaginęła 11-letnia dziewczynka

Łódzcy policjanci przez kilka godzin poszukiwali 11-letniej Julii, która zaginęła w okolicach swojego domu przy ul. Naruszewicza w Łodzi. Ostatni raz dziewczynka była widziana w towarzystwie ok. 30-letniego mężczyzny, który miał ją prosić o pomoc w odnalezieniu psa

Aktualizacja: 19.03.2012 19:38 Publikacja: 19.03.2012 17:46

Nieznany mężczyzna, w towarzystwie którego dziewczynka ostatni raz była widziana w poniedziałkowe popołudnie, prawdopodobnie wysadził ją z samochodu w dzielnicy Górna.

Według policji na razie nie wiadomo, czy dziewczynka doznała jakiś urazów czy obrażeń. Wykażą to badania.

11-latka wyszła ze szkoły wraz z koleżankami ok. godz. 13.40. Do domu jednak nie dotarła. Z dotychczasowych ustaleń wynika, że w czasie kiedy bawiła się w pobliżu swojego miejsca zamieszkania przy ul. Naruszewicza podszedł do niej i innych dzieci mężczyzna, który poprosił o pomoc w szukaniu psa.

- Julia zostawiła koleżankom plecak i odeszła z nieznajomym - poinformowała rzeczniczka łódzkiej policji podinsp. Joanna Kącka.

Według policji był to mężczyzna w wieku około 30 lat, ubrany był w białą sportową bluzę w niebieskie pasy, miał okulary, lekki zarost na twarzy.

Reklama
Reklama

Matka dziewczynki początkowo szukała ją na własną rękę; policję powiadomiła ok. godz. 15.30.

- W działania zaangażowano przewodnika z psem tropiącym, do poszukiwań uruchomiono także funkcjonariuszy z oddziału prewencji, a komunikat przekazano wszystkim patrolom na mieście - dodała Kącka.

Nieznany mężczyzna, w towarzystwie którego dziewczynka ostatni raz była widziana w poniedziałkowe popołudnie, prawdopodobnie wysadził ją z samochodu w dzielnicy Górna.

Według policji na razie nie wiadomo, czy dziewczynka doznała jakiś urazów czy obrażeń. Wykażą to badania.

Reklama
Policja
Nietykalna sierżant „Doris”. Drugie życie tajnej policjantki
Służby
Niezidentyfikowany obiekt rozbił się w województwie lubelskim
Służby
Szpiedzy chcą azylu. Zaskakujący finał największej afery wywiadowczej w Polsce
Służby
Ukraińcy dementują plotkę z Telegramu. „Polscy strażnicy graniczni nie pytają o Banderę i Wołyń”
Służby
Ostrzegawczy e-mail tuż przed eksplozją granatnika. Czy wybuch w gabinecie szefa policji był zamachem?
Reklama
Reklama