– Nastroje w armii są fatalne. Z kilku powodów. Jeden to niepewność związana ze zmianami w systemie emerytalnym służb mundurowych – opowiada Jarosław Bąder, prezes Stowarzyszenia Niezależne Forum o Wojsku. – Drugi to brak stabilności służby. Żołnierz, który na przykład wrócił z misji, chce wierzyć, że będzie miał zapewnione stanowisko. A nie zawsze tak jest. Dodatkowo problemem jest brak możliwości rozwoju czy awansu. Szczególnie dotyczy to podoficerów.
Dlatego najbardziej doświadczeni żołnierze, po misjach zagranicznych: komandosi z jednostek specjalnych, lotnicy, nurkowie, skoczkowie spadochronowi czy saperzy, chcą odejść z armii.
Jak nieoficjalnie dowiedziała się „Rz", od stycznia do końca kwietnia takie wnioski złożyło już ok. 3 tys. żołnierzy. W całym ubiegłym roku było ich ok. 6,5 tys. – najwięcej od lat 90.
– W tym roku będzie podobnie albo gorzej – mówi jeden z oficerów z Warszawy.
Lawina odejść z armii ruszyła w maju. Powód? Żołnierze mają półroczny okres wypowiedzenia (inne służby: policja czy Straż Graniczna, trzymiesięczny). Dlatego wnioski składają już teraz, by zdążyć przed 1 stycznia 2012 r., gdy mają wejść w życie nowe przepisy emerytalne. – Zostało mało czasu na podjęcie decyzji. Ale bardzo poważnie myślę o „rzuceniu kwitami" – zaznacza komandos z kilkunastoletnim stażem.