Gmina Terespol jest właścicielką ponad połowy oświetlenia na swoim terenie, resztę, głównie słupy energetyczne, dzierżawi od przedsiębiorstwa energetycznego.
– Przez długie lata toczyliśmy z nim boje – mówi Krzysztof Iwaniuk, jej wójt. Zależało nam na oszczędnościach, chcieliśmy m.in. zmniejszyć moc opraw, a przedsiębiorstwo nie chciało się na to zgodzić. Kiedy zaś konserwację zleciliśmy innej firmie, sprawa trafiła do sądu. Wygraliśmy. Nie jesteśmy wyjątkiem. Podobne problemy mają inne gminy. Nam się udało ułożyć stosunki, ale nie wszyscy mają tyle szczęścia.
[srodtytul]Przekazać majątek [/srodtytul]
Chodzi o to, że oświetlenie placów, ulic, dróg należy do obowiązków gmin. Do nich także należy pokrywanie kosztów jego utrzymania (art. 18 ust. 1 pkt 3 prawa energetycznego). Problem w tym, że przeważająca część infrastruktury oświetleniowej nie jest ich własnością, tylko przedsiębiorstw energetycznych (słupy należą najczęściej do zakładów energetycznych, a punkty oświetleniowe do gmin). Ustawodawcy to nie interesuje. Współpraca zaś nie zawsze układa się najlepiej.
– Gminy nie mają wpływu na liczbę punktów świetlnych, na ich rozmieszczenie i czas włączenia. Problem stanowi także zróżnicowanie techniczne i własnościowe majątku wynikające z zaszłości i zamożności gmin. To wprowadza dodatkowe zamieszanie w kwestii finansowania oświetlania dróg i ulic – twierdzi w swoim stanowisku Konwent Wójtów i Burmistrzów powiatu konińskiego. Tak jak inne gminy walczy, by przedsiębiorstwa energetyczne przekazały posiadaną infrastrukturę oświetleniową samorządom.