Nie, ale na razie zgodne z prawem, bo [link=http://www.rp.pl/aktyprawne/akty/akt.spr?id=184117]ustawa z 21 sierpnia 1997 r. o ograniczeniu prowadzenia działalności gospodarczej przez osoby pełniące funkcje publiczne (DzU z 2006 r. nr 216, poz. 1584 ze zm.)[/link] zastrzega tylko, że urzędnicy na kierowniczych stanowiskach nie mogą m.in. prowadzić działalności gospodarczej ani na własny rachunek, ani wspólnie z innymi osobami. Nie wolno im również zarządzać taką działalnością ani być jej przedstawicielem czy pełnomocnikiem.
Osoba, która to zbagatelizuje, może zostać odwołana z funkcji albo stracić dyscyplinarnie stanowisko pracy bądź mandat. Sprawa jest zatem prosta: chcesz być wójtem, burmistrzem bądź prezydentem miasta – zamknij firmę. Nie myśl o jej zawieszeniu, bo resort spraw wewnętrznych potwierdza, że to nie wystarczy. Działalność każe wyrejestrować.
[srodtytul]Płytkie granice prawa[/srodtytul]
Nie wszyscy eksperci zgadzają się z tym stanowiskiem, a sami zainteresowani niezbyt się nim przejmują. Znajdują bowiem sposoby na ominięcie ustawowego zakazu, pokazując jednocześnie, że jest on fikcją. Jak donosi prasa lokalna, burmistrz Malborka z chwilą, gdy objął fotel włodarza, przepisał firmę na żonę. W obliczu prawa nie jest więc przedsiębiorcą, a na to, że małżonka wygrywa przetargi organizowane przez męża, nie ma paragrafu.
Eksperci co prawda potwierdzają, że układ jest naganny i niemoralny, ale zastrzegają jednocześnie, że mieści się w granicach prawa dopóty, dopóki nikt nie udowodni, że burmistrz czerpał z niego korzyści materialne. Jednakże art. 228 kodeksu karnego wymienia jeszcze korzyści osobiste, a o te chyba w takiej sytuacji nietrudno, bo zachodzi duże prawdopodobieństwo, że mąż będzie korzystał z dochodów żony.