Rządowy projekt ustawy o wspieraniu rodziny w systemie pieczy zastępczej, którym teraz zajmie się Senat, nakłada na samorządy dodatkowe zadania, nie zapewniając jednocześnie pieniędzy na ich wykonanie.
W związku z tym nowe przepisy zobowiązują gminy do zatrudnienia ok. 50 tys. asystentów rodziny. Każdy ma pomagać maksymalnie 20 rodzinom z problemami. Nie wiadomo, skąd samorządy gminne wezmą pieniądze na wypełnienie tego obowiązku.
Nowe przepisy wskazują też, że asystent będzie mógł mieć wykształcenie średnie. Niezrozumiałe jest więc, jak znajdzie profesjonalne rozwiązanie dla rodziny będącej w kryzysie. Projekt ustawy nie określa, w jakim systemie będą kształcić się asystenci rodzinni. Nie wiadomo też, które instytucje i jak przygotują kandydatów do wykonywania tak odpowiedzialnych zadań.
Ponadto ustawa zobowiązuje powiaty do zatrudnienia koordynatorów rodzinnej pieczy zastępczej. Jeden urzędnik ma się zajmować 15 rodzinami zastępczymi czy rodzinnymi domami dziecka. Tu także nie wiadomo, skąd samorządy powiatowe wezmą pieniądze na zatrudnienie nowej kadry oraz na tworzenie kolejnej instytucji – organizatorów rodzinnej pieczy zastępczej.
Przewidujemy, że utrzymanie tak rozbudowanej nowej struktury będzie kosztowało ok. 2 – 3 mld zł rocznie. Tymczasem minister finansów wskazał, że w najbliższych trzech latach na realizację ustawy nie będzie pieniędzy. Poza tym od 12 lat w kraju działają w gminach i powiatach centra pomocy rodzinie, które zajmują się opieką nad dziećmi pozostającymi poza rodziną. To zatrudnieni tam pracownicy socjalni powinni przede wszystkim pomagać opiekunom w przezwyciężeniu trudnej sytuacji.