Sytuacja w domach opieki społecznej nie jest najlepsza. Jak pokazuje raport NIK, aż 44 proc. z nich nie spełniało obowiązujących do końca czerwca standardów. Zdarzają się też drastyczne przypadki przemocy wobec pensjonariuszy, jak np. w domu dla dzieci w Studzieniczej czy w warszawskiej Radości – o czym informowały media.
Dlatego nadzór nad ich funkcjonowaniem wydaje się niezbędny. Niestety od początku lipca brakuje przepisów określających standardy usług świadczonych przez domy pomocy społecznej. Wojewodowie nie mają więc wzorca warunków opieki w placówkach. W efekcie nawet jeśli bliscy osób w nich pozostających złożą skargę, np. na niewystarczającą liczbę posiłków, urzędnicy nie mają podstaw do interwencji.
Jak do tego doszło? Sprawcą całego zamieszania jest ustawa o usuwaniu barier w administracji dla obywateli i przedsiębiorców, która uchyliła rozporządzenie w sprawie domów pomocy społecznej i dała Ministerstwu Pracy rok na wydanie nowego. Okazało się jednak, że rok to za mało.
– Opóźnienie dziwi, bo przygotowany przez ministerstwo projekt rozporządzenia powtarza standardy obowiązujące poprzednio – mówi Marek Wójcik ze Związku Powiatów Polskich.
Brak nowych przepisów sprawił, że wojewodowie wstrzymują kontrole.