Reklama

Targowiska gminne po modernizacji: Natka, jaja i mleko z wygodami

W ciągu trzech lat z pomocą UE samorządy wybudowały lub zmodernizowały prawie 200 targowisk.

Publikacja: 20.02.2015 09:56

W Piątku w Łódzkiem targ jest dwa razy w tygodniu

W Piątku w Łódzkiem targ jest dwa razy w tygodniu

Foto: Fotorzepa, Marian Zubrzycki

Targi w Sieniawie w woj. podkarpackim od przeszło trzech wieków cieszą się sławą sięgającą nie tylko Przemyśla, ale nawet Sandomierza. Do niedawna jednak tutejsze miejskie targowisko nie zaliczało się do miejsc reprezentacyjnych.

– Warunki do handlowania były trudne. Targowisko, przeniesione przed kilkunastoma laty w nowe miejsce, nie spełniało współczesnych standardów. Dziś, po modernizacji dofinansowanej ze środków unijnych, jest nie tylko czynnikiem rozwoju gospodarczego, ale także urbanistycznym dopełnieniem zabytkowej zabudowy i historycznej panoramy miasta. Stylowe wiaty nawiązują architekturą do barokowego ratusza, kościoła i stuletnich kamieniczek w rynku – podkreśla zastępca burmistrza Janusz Świt.

Inwestycja kosztowała miasto 1,6 mln zł, dotacja unijna wyniosła 882 tys. zł.

Polak i Włoch też bratanki

Niewiele nacji w Europie, poza chyba Włochami, może równać się z Polakami, gdy idzie o przywiązanie do targów i bazarów. Wyróżnia nas zwłaszcza zwyczaj kupowania na targowiskach żywności.

Według badań IPSOS najczęściej zaopatrujemy się na bazarach w warzywa i owoce (prawie 50 proc. klientów, przy unijnej średniej 33 proc.) oraz mięso – 29 proc., podczas gdy średnio w UE tylko 11 proc. Targowiska w mniejszych miejscowościach należą nadal do najważniejszych instytucji gospodarczych, a zarazem przyczyniają się do integracji lokalnej społeczności bardziej nawet niż ratusz. Ich znaczenie doceniają ekonomiści, samorządy, a obecnie również UE.

Reklama
Reklama

Dzięki środkom unijnym – 54 mln euro z Programu Rozwoju Obszarów Wiejskich na lata 2007–2013 – przyznanym samorządowcom w ramach programu „Mój Rynek" zbudowano lub zmodernizowano w kraju prawie dwieście lokalnych targowisk.

Ekspansja sieci handlowych, hipermarketów i dyskontów pociągnęła za sobą w ciągu ostatnich kilkunastu lat upadek tysięcy tradycyjnych sklepów. Nie zagroziła jednak poważniej odwiecznej tradycji kupowania na targowiskach. Ich liczba spadła wprawdzie z 2362 w 1999 r. do 2215 w 2012 r. (nie licząc 6,5 tys. targów i bazarów sezonowych), ale powierzchnia „sprzedażowa" rynków lokalnych – prawie 9 mln m kw. – była wciąż większa niż łączna powierzchnia wszystkich sklepów detalicznych w kraju.

Podniósł się też znacznie standard. Nowe i zmodernizowane targowiska – oświetlone, podłączone do sieci wodociągowej i kanalizacyjnej, z utwardzoną nawierzchnią, parkingami i sanitariatami – nie przypominają już urągających nieraz zasadom higieny azjatyckich bazarów z pierwszego okresu transformacji. To w dużej mierze zasługa samorządów, które konsekwentnie, korzystając m.in. ze środków z opłat targowiskowych, inwestują w unowocześnienie i rozwój rynków lokalnych. Inicjatywom tym sprzyja resort rolnictwa, dążący do zwiększenia sprzedaży produktów rolnych, w tym przetworzonych, przez samych rolników. Taki bezpośredni, tradycyjny handel przyczynia się do zwiększenia dochodów właścicieli gospodarstw, konsumentom zaś umożliwia kupno żywności wysokiej jakości, prosto z pola czy ogrodu.

Z myślą o budowaniu więzi między producentami a nabywcami postanowiono – to warunek udziału w programie „Mój Rynek" – by co najmniej połowę sprzedaży na nowym czy modernizowanym targowisku stanowiły produkty rolne oferowane przez rolników i pochodzące z ich gospodarstw.

Program przeznaczony dla miejscowości liczących mniej niż 50 tys. mieszkańców wystartował w lecie 2011 r. Każda z gmin lub związków międzygminnych, które w nim uczestniczą, mogła liczyć na dotację do 1 mln zł, nie więcej jednak niż 75 proc. kosztów kwalifikowanych. Łącznie złożono 330 wniosków. Ostatecznie 244 projektów zostało zatwierdzonych, a 191– dwie trzecie z nich to modernizacje – już zrealizowano. Najwięcej na Podkarpaciu – 27, a następnie w województwach mazowieckim (24) i małopolskim (23).

Modernizacja zwiększa obroty

Powodzenie programu „Mój Rynek" w woj. podkarpackim – do najbardziej trafionych inwestycji zalicza się targowiska w Sanoku i Pruchniku – związane jest zdaniem miejscowych samorządowców ze szczególnym znaczeniem, jakie zyskała w regionie produkcja żywności wysokiej jakości.

Reklama
Reklama

Podkarpacie ma sprzyjający rolnictwu klimat i żyzne gleby, a tradycje rolnicze łączą się tu z wielokulturowym dziedzictwem dobrej kuchni. Przeważają niewielkie gospodarstwa o niskiej towarowości, których właściciele nastawiają się na wytwarzanie – i coraz częściej przetwarzanie – produktów lokalnych, tradycyjnych i ekologicznych. Naturalnym miejscem do handlu takimi produktami są właśnie targowiska.

– Zainteresowanie wynika nie tylko z przyzwyczajeń, ale w coraz większym stopniu ze świadomego poszukiwania przez klientów lepszych smaków. Miłośników i znawców dobrego jedzenia szybko przybywa. Dla nich targ, na którym można porozmawiać z producentem i kupić świeże produkty wytwarzane w tradycyjny, często znany tylko miejscowym, sposób, jest znacznie bardziej atrakcyjny niż anonimowe zakupy wysokoprzetworzonej żywności w hipermarkecie – podkreśla dyrektor departamentu Programu Rozwoju Obszarów Wiejskich w Urzędzie Marszałkowskim Województwa Podkarpackiego Mariusz Bednarz.

I dodaje: – Dzięki inwestycjom w targowiska handel na nich się cywilizuje. Przyciąga to klientów, którzy wcześniej na zakupy na typowym wiejskim targu, zaśmieconym i zabłoconym, nawet we własnym mieście, rzadko się decydowali.

Koncepcja skrócenia łańcucha między producentem rolnym a konsumentem dobrze sprawdza się w praktyce, pod warunkiem że targowiska buduje się tam, gdzie istnieją nawet niewielkie ośrodki miejskie.

Na zmodernizowanych targowiskach notuje się z reguły wzrost obrotów. W Sieniawie wyniósł on 30–40 proc. Coraz liczniejsi są docierający tu już wcześniej sprzedawcy kaszy gryczanej i jaglanej, oleju konopnego i miodów z Tarnogrodu w woj. lubelskim, sadownicy spod Sandomierza w woj. świętokrzyskim oraz producenci warzyw i kwiatów spod Jarosławia.

– Przybywa nowych twarzy wśród kupujących. Sporo klientów przyjeżdża z Ukrainy. Kupują u nas głównie owoce i warzywa – mówi kierowniczka referatu rozwoju i promocji urzędu miasta Teresa Szydłowska.

Prawo karne
Prokurator krajowy o śledztwach ws. Ziobry, Romanowskiego i dywersji
Konsumenci
Nowy wyrok TSUE ws. frankowiczów. „Powinien mieć znaczenie dla tysięcy spraw”
Nieruchomości
To już pewne: dziedziczenia nieruchomości z prostszymi formalnościami
Praca, Emerytury i renty
O tym zasiłku mało kto wie. Wypłaca go MOPS niezależnie od dochodu
Nieruchomości
Co ze słupami na prywatnych działkach po wyroku TK? Prawnik wyjaśnia
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama