W niektórych gminach odpady zbiera się z podziałem na dwie frakcje. Do jednego pojemnika trafiają suche śmieci (np. papier, puszki, butelki), a do drugiego mokre, czyli waciki, pieluchy, resztki jedzenia. Gdzie indziej stawia się osobne kubły na papier, plastik i szkło. Sytuację miało zmienić rozporządzenie ministra środowiska określające standard segregacji odpadów w gminach zgodny z wymaganiami dyrektyw Unii Europejskiej. Już jednak nieoficjalnie się mówi, że ministerstwo wycofa się z pomysłu ujednolicenia zasad selektywnej zbiórki śmieci.
Resort środowiska opracował dokument, na podstawie którego miało powstać rozporządzenie dotyczące segregacji. Zgodnie z nim w każdej gminie byłyby minimum cztery pojemniki. Jeden na odpady zmieszane, drugi na szklane butelki, trzeci na papier, a czwarty na plastik, metale (np. puszki), opakowania wielomateriałowe (kartoniki po sokach). Gminy mogłyby jeszcze osobno zbierać odpady zielone oraz popiół.
Zbiórka odpadów miała być zatem prowadzona na wzór innych państw UE. Ale takie wymagania byłyby problemem dla gmin.
– Trzeba by przyzwyczaić mieszkańców do nowych zasad. A koszty, które pociągnęłoby za sobą wprowadzenie zmian, w tym zakupu dodatkowych pojemników, ponieśliby mieszkańcy w opłatach za odbiór odpadów – mówi Agnieszka Kłąb z Urzędu m.st. Warszawy.
I prawdopodobnie to głos samorządów zadecydował o tym, że ministerstwo nie będzie im podnosiło poprzeczki i zostawi to w gestii gmin.