Stare porządki wciąż trwają w oświacie

Samorządy wprowadzały w życie wszystkie reformy systemu oświaty dokonywane przez kolejne rządy. Nie było to łatwe zadanie

Aktualizacja: 08.03.2010 03:45 Publikacja: 08.03.2010 01:17

Stare porządki wciąż trwają w oświacie

Foto: Fotorzepa, Sławomir Mielnik

Red

Od czasu przejęcia trudnej roli organów prowadzących szkoły samorządy dokonały ogromnych zmian w polskiej oświacie. Nowe szkoły, sale gimnastyczne, boiska, świetlice i stołówki zmieniały obraz bazy oświatowej na wsi i w miastach. Samorządy wzięły na siebie trudne decyzje związane z racjonalizacją sieci szkolnej, często pod przymusem ekonomicznym, płacąc za to wysoką cenę utraty poparcia społecznego. Piętnowane przez związki, kuratorów, media, czasem także ministrów edukacji starały się wprowadzić ład organizacyjny i rozsądek finansowy do systemu polskiej edukacji.

Środki przeznaczone na oświatę w kolejnych, corocznych ustawach budżetowych ustalane są „historycznie”. Ich podział pomiędzy jednostki samorządu terytorialnego dokonywany jest od roku 2000 za pomocą korygowanego corocznie algorytmu, stanowiącego najistotniejszą część rozporządzenia ministra edukacji. Trudno powiedzieć, czy wskutek corocznego dodawania tzw. wag jest on obecnie lepszy.

Według twórców jego wersji pierwotnej „w latach 2000 – 2007 nastąpił zanik tych elementów algorytmu, które miały charakter strategiczny (zachęcały organy prowadzące do określonych działań) i redystrybucyjny (wspomagały samorządy o niższych dochodach), na rzecz elementów refundacyjnych, ściśle związanych z ponoszonymi przez organy prowadzące kosztami”.

Algorytm istotnie zmierza ku refundacji, chociaż w ciągu ostatnich ośmiu lat okazało się, że celów leżących u podstaw pomysłu z roku 2000 nie da się uzyskać z powodu złego w tej kwestii prawa oświatowego.

[srodtytul]Potrzebne standardy[/srodtytul]

Jakże samorządy miały sprawnie i skutecznie racjonalizować sieć szkolną, jeśli dla likwidacji, przekształcania czy łączenia szkół musiały uzyskiwać zgodę kuratora oświaty, a ten jej zwykle nie udzielał? Jakże można było racjonalizować koszty kształcenia na poziomie szkoły podstawowej, jeśli uczeń nie wybierał szkoły lepszej, lecz najbliższą?

Dlatego ten sposób naliczania części oświatowej subwencji ogólnej dla samorządów, ten swoisty „bon oświatowy”, przysporzył i wciąż przysparza wielu problemów. Najważniejszy w tym systemie jest uczeń. To wartość A mnożona przez liczbę uczniów (z uwzględnieniem wag) tworzy corocznie kwotę subwencji oświatowej dla samorządów. Ale przecież to nie uczeń kosztuje, lecz nauczyciel. A raczej uczeń w oddziale i nauczyciel. Jak więc ujednolicić koszty kształcenia, jak określić te koszty?

Standardy edukacyjne, o które samorządy zabiegają od lat, umożliwiłyby określenie, na jaką oświatę nas, jako państwo, stać. Samorządy, zgodnie z wolą swoich mieszkańców, mogłyby dopłacać do usług ponadstandardowych.

Ale standardów edukacyjnych nie ma. Koszty kształcenia zależą więc przede wszystkim od lokalnych warunków i wahają się od ok. 3500 zł do 18 000 zł na jednego ucznia, przy wartości A na rok 2009 ok. 4050 zł.

[srodtytul]Idea samorządności[/srodtytul]

Dwa podstawowe akty prawne – nieustannie nowelizowana Karta nauczyciela i strategiczna, też często zmieniana ustawa o systemie oświaty, to dokumenty natury politycznej. Opiniując kolejne zmiany, samorządy mają świadomość, że większy wpływ na ich ostateczny kształt mają związki zawodowe niż korporacje samorządowe, chociaż to one są płatnikami końcowymi.

W stanowiskach korporacji samorządowych od lat pojawia się postulat likwidacji Karty nauczyciela i zastąpienia jej zupełnie nowym aktem prawnym. Bezskuteczność tego postulatu pokazuje, jak silne jest przywiązanie do starego porządku. Ustawa o systemie oświaty w części dotyczącej obniżenia wieku szkolnego to także przykład niekonsekwencji działania władz.

Byłoby jednak niesprawiedliwe stwierdzenie, że istotne postulaty samorządów nie są dostrzegane. Zwiększenie uprawnień do likwidacji, przekształcania, łączenia i przekazywania szkół, samodzielność w zakresie arkuszy organizacyjnych, większy wpływ na wybór dyrektora szkoły zbliżają nas do urzeczywistnienia idei samodzielności społeczności w kształtowaniu lokalnej polityki oświatowej.

Także zmiany w nadzorze pedagogicznym idą w kierunku odbiurokratyzowania tej instytucji.

[i]Współautor jest wójtem gminy Lubicz, współprzewodniczącym zespołu ds. edukacji, kultury i sportu Komisji Wspólnej Rządu i Samorządu Terytorialnego[/i]

Od czasu przejęcia trudnej roli organów prowadzących szkoły samorządy dokonały ogromnych zmian w polskiej oświacie. Nowe szkoły, sale gimnastyczne, boiska, świetlice i stołówki zmieniały obraz bazy oświatowej na wsi i w miastach. Samorządy wzięły na siebie trudne decyzje związane z racjonalizacją sieci szkolnej, często pod przymusem ekonomicznym, płacąc za to wysoką cenę utraty poparcia społecznego. Piętnowane przez związki, kuratorów, media, czasem także ministrów edukacji starały się wprowadzić ład organizacyjny i rozsądek finansowy do systemu polskiej edukacji.

Pozostało 86% artykułu
Konsumenci
Pozew grupowy oszukanych na pompy ciepła. Sąd wydał zabezpieczenie
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Prawo dla Ciebie
PiS wygrywa w Sądzie Najwyższym. Uchwała PKW o rozliczeniu kampanii uchylona
W sądzie i w urzędzie
Już za trzy tygodnie list polecony z urzędu przyjdzie on-line
Dane osobowe
Rekord wyłudzeń kredytów. Eksperci ostrzegają: będzie jeszcze więcej
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Prawnicy
Ewa Wrzosek musi odejść. Uderzyła publicznie w ministra Bodnara