Nie dotyczy ich zatem ani wymóg niekaralności, ani konieczności posiadania nieposzlakowanej opinii, ani posiadania matury, ani też jakikolwiek staż pracy czy działalności gospodarczej. Wątpliwe, czy uszczegółowienie wymagań wprowadzą przepisy rozporządzenia zapowiedzianego w art. 37 [link=http://aktyprawne.rp.pl/aktyprawne/akty/akt.spr?id=292862]ustawy o pracownikach samorządowych[/link]. Wprawdzie ma ono określić m.in. „minimalne wymagania kwalifikacyjne”, ale tylko te „niezbędne do wykonywania pracy na poszczególnych stanowiskach”.
Teoretycznie można by określić jakoś owe wymagania kwalifikacyjne w regulaminie pracy (art. 39 ust. 1 pkt 1). Przepis ten bowiem dotyczy wszystkich pracowników umownych. Nie ma zatem moim zdaniem przeszkód, by w regulaminach pracy jednostki zapisać, że np. doradcy czy też asystenci winni być niekarani, cieszyć się nieposzlakowaną opinią, czy mieć ukończone pierwsze cztery klasy szkoły podstawowej. Tego rodzaju wymagania raczej nie powinny zostać skutecznie zaatakowane jako naruszające zakaz dyskryminacji (art. 18a i nast. k.p.). Pracowników uczciwych i piśmiennych potrzebuje w zasadzie każdy pracodawca, a co dopiero jednostka administracji publicznej.
[srodtytul]Bez naboru i ślubowania[/srodtytul]
Trzon regulacji nowej kategorii pracowników stanowi art. 17. Wynika zeń, że [b]możliwości zatrudniania doradców i asystentów zostały w pewien sposób ograniczone – tylko w urzędach jednostek samorządu terytorialnego (wszystkich szczebli) i tylko w ilościach adekwatnych do wielkości danej jednostki.[/b] Np. liczące ponad 100 tys. (obecnie ponad 1 mln) miasto Kraków, powiat krakowski i województwo małopolskie będą mogły w swych urzędach zatrudnić aż 21 osób (3 x 7). Uważam przy tym, że ten limit jest łączny dla obu kategorii – stanęło przecież ostatecznie na sformułowaniu „doradców i asystentów”.
[b]Zatrudnionych na tych stanowiskach osób nie dotyczy obowiązek składania ślubowania. Ponadto nie dotyczy ich tryb naboru – o ich zatrudnieniu i zwolnieniu decyduje arbitralnie kierownik urzędu.[/b]