Reklama

Samorządowe latyfundia powinny trafić pod nóż

Prezydenci miast utrzymują spółki obsługujące urzędy. Mnożą koszty i administrację, zamiast zlecać zadania na wolnym rynku za mniejsze pieniądze

Aktualizacja: 16.11.2009 06:52 Publikacja: 16.11.2009 00:42

Tysiące ludzi w komunalnych firmach robią to, czym powinny się zajmować wyłącznie prywatne przedsięb

Tysiące ludzi w komunalnych firmach robią to, czym powinny się zajmować wyłącznie prywatne przedsiębiorstwa. Eksperci uważają, że szeroki program prywatyzacji powinien objąć również samorządy.

Foto: Rzeczpospolita

Samorządy mają udziały w kilkudziesięciu spółkach zatrudniających w niektórych wypadkach nawet po kilka tysięcy osób. Część z nich od kilku lat jest w likwidacji. Zdaniem ekonomistów wiele z ich zadań już dawno powinny przejąć prywatne firmy.

– Publiczne spółki nie są w stanie ściągnąć menedżerów, bo je na nich nie stać, nie obniżają kosztów, bo po co, skoro i tak mają zapewnione zlecenia, wreszcie, zamiast poprawiać, przyczyniają się do pogarszania konkurencyjnego, wolnego rynku – wylicza Rafał Antczak, partner Deloitte.

[srodtytul]Prywatyzacja musi objąć także samorządy[/srodtytul]

Rząd zapowiada masową prywatyzację państwowego majątku. Niestety, plany te nie obejmują spółek, w których udziały mają urzędy miast i gmin. Tam zaś panują zwyczaje rodem z poprzedniej epoki. Samorządowcy ciągle jeszcze budują domy, utrzymują tereny sportowe i rekreacyjne, projektują nieruchomości, a nawet prowadzą salony spa – jak chociażby Wrocławskie Centrum SPA mieszczące się w budynku dawnej łaźni miejskiej, salony gier – Bingo w Katowicach, i np. produkują programy dla telewizji – to z kolei w Poznaniu.

– To nie jest domena samorządów – uważa Krzysztof Rybiński, partner Ernst & Young. – Miasto powinno pilnować porządku i dbać o edukację, a wszystko inne wcześniej czy później i tak przejdzie w ręce prywatne.

Reklama
Reklama

Rybiński dodaje, że sprzedaż spółek o innym charakterze działań niż wymienione przez niego wymusi kryzys. – Podobnie jak w przypadku budżetu państwa, w którym rząd musi ciąć wydatki i szukać sposobów na zwiększenie dochodów poprzez sprzedaż państwowego majątku, także w budżetach samorządów konieczne będą identyczne posunięcia – mówi partner E&Y.

[srodtytul]Przede wszystkim usługi dla mieszkańców[/srodtytul]

Zdaniem Andrzeja Rzońcy z Forum Obywatelskiego Rozwoju koronną działalnością samorządów jest obsługa mieszkańców i na tym powinny one się skupić.

– Przy tak ogromnej skali prowadzenia przez samorządy spółek z najdziwniejszych dziedzin nieefektywność działania tych ostatnich musi być bardzo duża – mówi Rzońca. – Zarządzanie przez urzędników przedsiębiorstwami nie służy ani spółkom, ani miastu. Gdyby zostały one sprzedane, zyskałyby możliwość ściągnięcia z rynku profesjonalnego menedżera, a do kasy samorządów wpłynęłyby pieniądze z ich sprzedaży.

Zdaniem ekonomisty, jeśli taki stan, jaki panuje obecnie, utrzyma się dłużej, firmy w końcu wypadną z rynku, zbankrutują, a miasto straci majątek.

[srodtytul]Urzędnik w spa[/srodtytul]

Reklama
Reklama

A do sprywatyzowania jest sporo. Po największym warszawskim samorządowym latyfundium liczącym 44 firmy kolejnym jest Poznań z 22 spółkami należącymi w całości lub części do miasta. Tak jak w każdym innym przypadku można wśród nich znaleźć takie, które powinny działać w całości w sektorze prywatnym.

[wyimek]44 spółki w tylu firmach ma udziały samorząd Warszawy[/wyimek]

Są to m.in. Centrum Obsługi Biznesu, C&M Biuro Projektów Wojciecha Heremzy, Dalkia, zajmująca się opracowywaniem kompletnej dokumentacji budowlano-wykonawczej dla zadań inwestycyjnych, rozwojowych oraz remontowych, czy Telewizja Kablowa.

Stosunkowo najmniejsze latyfundium mają Katowice. Spółek z większościowym udziałem miasta jest tam pięć, a mniejszościowym siedem. Ciekawostką jest, że wśród tych ostatnich znajduje się Bingo – centrum prowadzące salony gier. Podobna skala jest w Gdańsku. Spółek podległych miastu jest dziewięć, a pracuje w nich ok 1,76 tys. ludzi.

Fundusze ujawniły się z kolei w Szczecinie. Działa tam np. Fundusz Wspierania Rozwoju Gospodarczego Miasta, którego szef zarabia 11,57 tys. zł miesięcznie. Dziwnym tworem jest też Krakowski Holding Komunalny, który sprawuje nadzór właścicielski nad 20 spółkami, pracuje w nich ponad 5100 ludzi. W zarządach i radach nadzorczych zasiadają 54 osoby.

[srodtytul]Przechowalnia dla rodziny [/srodtytul]

Reklama
Reklama

– Takie spółki to świetne miejsce pracy dla kuzynów królika – uważa Rybiński. – Większość z nich non stop jest na zwolnieniu lekarskim, ale ruszyć ich oczywiście nie można.

Rafał Antczak, partner Deloitte, zwraca uwagę, że funkcjonowanie tego typu spółek jest jedną z przyczyn rozrostu administracji w naszym kraju. – A to z kolei mnoży koszty budżetowe i ekonomiczne – wyjaśnia ekspert. – Takie firmy nie konkurują w warunkach rynkowych, nie przyczyniają się więc do poprawy jakości i konkurencyjności cenowej. W konsekwencji koszty ich funkcjonowania są wyższe, niż mogłyby być. Antczak podkreśla, że każda usługa czy zlecenie, jakie zamawia samorząd, powinno odbywać się w drodze konkursu i trafiać na rynek, bo tylko wtedy można mówić o zdrowych zasadach ekonomicznych.

Niestety, ciągle czekamy na poważną reformę administracji publicznej w tym kraju, bo za taką nie można uznać obcięcia o 10 proc. zatrudnienia w państwowym sektorze. Tym bardziej że cięcia najczęściej przeprowadzono nie w taki sposób, jak to zapowiadał szef doradców ekonomicznych premiera Michał Boni. Zamiast zostawić najlepiej przygotowanych do pracy w administracji, zwalniano osoby z najkrótszym stażem.

[ramka][srodtytul]Prezydenci dorabiają do pensji, zasiadając w radach nadzorczych[/srodtytul]

Największe bizancjum, jeśli chodzi o spółki, zakłady i firmy, jakie pod swymi skrzydłami utrzymuje samorząd, posiada oczywiście miasto stołeczne Warszawa. Udziały stolica ma w 44 podmiotach, w tym 30 to spółki z większościowym udziałem miasta. Trzy z nich znajdują się już w likwidacji, w tym Królewski Port Żerań od czterech lat. Oprócz wodociągów, przedsiębiorstwa energetyki cieplnej czy TBS są wśród nich np. Przedsiębiorstwo Robót Elewacyjnych Budownictwa Warszawa czy Stołeczne Przedsiębiorstwo Usług Plastycznych i Wystaw Artystycznych WAREXPO. W tych 30 spółkach, w których Warszawa ma większościowe udziały, pracuje 17 322 osoby. Zarządów jest 27, a stanowiska członków piastuje w nich 51 osób. Kolejne 132 osoby zasiadają w radach nadzorczych, z czego 96 to przedstawiciele urzędu miasta, 34 reprezentują pracowników, a kolejne dwie to przedstawiciele innych udziałowców. Wynagrodzenia szefów tych jednostek sięgają od 2 do blisko 20 tys. zł miesięcznie.

Reklama
Reklama

Katowicki samorząd sprawuje pieczę w całości nad pięcioma spółkami zarządzającymi wodociągami, budynkami i komunikacją miejską. Poza tym ma udziały w siedmiu innych firmach, choć do niedawna był współudziałowcem ośmiu przedsiębiorstw. Jedno udało się sprzedać. Wśród firm z udziałami miasta znajduje się jednak jeszcze np. Centrozap SA – holding produkcyjno-handlowo-inwestycyjny, który już dawno powinien jako prywatna firma konkurować na zasadach rynkowych w przetargach krajowych i międzynarodowych.

Gdańsk z kolei posiada dziewięć spółek. Oprócz najliczniejszego, jeśli chodzi o liczbę pracowników – 1448 osób – Zakładu Komunikacji Miejskiej, aż dwie zajmują się przygotowaniami do Euro 2012. Jedna to Biuro Inwestycji Euro Gdańsk 2012, w której pracuje 30 osób, a druga, niewiele różniąca się nazwą – Gdańskie Inwestycje Komunalne Euro 2012 – zatrudnia obecnie 45 pracowników. Ciekawa sytuacja jest także w Poznaniu. Tamtejszy urząd miasta ma 100 proc. udziałów w trzech firmach, z kolei w dziesięciu innych udziały samorządu nie przekraczają 50 proc. W jednej z tych spółek – Międzynarodowych Targach Poznańskich – w radzie nadzorczej zasiadają prezydenci miasta Ryszard Grobelny i Tomasz Kayser. Trzecią osobą wchodzącą w skład rady jest rektor tamtejszej Akademii Ekonomicznej Marian Gorynia. [/ramka]

Spadki i darowizny
Czy spadek po rodzicach zawsze dzieli się po równo? Jak dziedziczy rodzeństwo?
Prawo drogowe
Nadchodzą kolejne podwyżki dla kierowców. Opłata wzrośnie aż trzykrotnie
Nieruchomości
Sąd Najwyższy powiedział, co trzeba zrobić, żeby zasiedzieć działkę sąsiada
Prawo karne
Kamery nagrały, jak pielęgniarka bije pacjenta. Sąd Najwyższy wydał wyrok
Sądy i trybunały
Ekspert o rozporządzeniu ministra Żurka. „Dbamy przede wszystkim o swoich"
Reklama
Reklama