Radny jednej z gmin został zaproszony na posiedzenie Senackiej Komisji Zdrowia. Po powrocie przedstawił w gminie rachunki za hotel oraz bilety PKP, oczekując zwrotu poniesionych kosztów. Wójt gminy odmówił jednak ich uwzględnienia. Stwierdził, że wyjazd radnego nie był podróżą służbową. Czy wójt ma rację ? – pyta przewodnicząca rady gminy. – Przecież środki na podróże służbowe radnych są zapewnione w gminnym budżecie.
Zasady zwrotu radnym kosztów służbowych wyjazdów określają przepisy ustawy o samorządzie gminnym (art. 25 ust. 4 i 10) oraz rozporządzenia w sprawie sposobu ustalania należności z tytułu zwrotu kosztów podróży służbowych radnych gminy. Zgodnie z § 1 tego aktu podróżą służbową jest wykonywanie przez radnego zadania mającego bezpośredni związek z mandatem, określonego przez przewodniczącego rady gminy i poza miejscowością, w której znajduje się siedziba rady. Paragraf 2 ust. 1 rozporządzenia precyzuje natomiast, że termin i miejsce wykonywania zadania oraz miejscowość rozpoczęcia i zakończenia podróży służbowej określa przewodniczący rady w poleceniu wyjazdu służbowego.
26,5 zł
wynosi dieta radnego przebywającego w podróży służbowej dłużej niż 12 godzin
– Koszty delegacji radnego urząd gminy musi pokrywać tylko wtedy, gdy to gmina wysyła go w podróż służbową – wyjaśnia prof. Andrzej Szewc z Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach. – Z przedstawionego pytania wynika, że radny pojechał na zaproszenie komisji senackiej, a nie na polecenie gminy (przewodniczącego rady). W związku z tym zwrotu wydatków powinien się domagać od zapraszającego. Jeżeli zaś w zaproszeniu zaznaczono, że komisja nie zwraca kosztów podróży, to należy przyjąć, że radny odbył podróż na własny koszt – dodaje profesor.