O stworzeniu miejskiej sieci wypożyczalni rowerów mówi się w stolicy już od dawna. Wpisano ją nawet do Strategii Zrównoważonego Rozwoju Systemu Transportowego Warszawy do roku 2015.
– Ale od 2007 r., kiedy to jedna z firm reklamowych przywiozła do ratusza gotową stację wypożyczalni i pokazała ją z wielką pompą, w tej sprawie nie działo się nic – mówi Rafał Muszczynko ze stowarzyszenia Zielone Mazowsze. – Zaczął się tzw. rower omawiany, czyli koncepcje, projekty i inne papiery, w których utonęli urzędnicy. A już wtedy stolica mogła mieć wypożyczalnie rowerów za darmo, bo firma chciała je uruchomić za wpływy z reklamy.
W ostatnich tygodniach władze miasta postanowiły przyspieszyć prace. Dwa dni temu u wiceprezydenta Jacka Wojciechowicza odbyła się narada drogowców, podczas której projekt dostał zielone światło.
– Rzeczywiście toczą się na ten temat dyskusje – przyznaje rzeczniczka ratusza Agnieszka Kłąb. – Wkrótce ma być o tym mowa też na zarządzie miasta. Będziemy się zastanawiać, jak wdrożyć projekt i skąd zdobyć na niego pieniądze.
Co ciekawe, kilka tygodni temu pomysł własnej sieci wypożyczalni ogłosił burmistrz Ursynowa Piotr Guział. Do końca roku ma ruszyć przetarg na jej budowę. Złośliwi twierdzą, że władze miasta wzięły się do roboty, by ojcem sukcesu nie był polityk niezwiązany z PO.