Szpitalne spółki nie zarabiają na usługach odpłatnych

Szpitalne spółki nie zarabiają na usługach odpłatnych, bo pacjentów po prostu na nie nie stać

Publikacja: 05.09.2012 08:49

Szpitalne spółki nie zarabiają na usługach odpłatnych, bo pacjentów po prostu na nie nie stać

Szpitalne spółki nie zarabiają na usługach odpłatnych, bo pacjentów po prostu na nie nie stać

Foto: Fotorzepa, Tomasz Jodłowski TJ Tomasz Jodłowski

Sposobem na oddłużenie i dodatkowe zarabianie na odpłatnym leczeniu miało być przekształcenie szpitali na zasadach ustalonych w ustawie o działalności leczniczej. Rzeczywistość okazała się  jednak inna. Szpitale przekształcone w spółki prawa handlowego  nadal się zadłużają i nie udaje im się podreperować budżetu usługami komercyjnymi.

– Nasz szpital z kontraktu z Narodowym Funduszem Zdrowia ma rocznie 120 mln zł, a z usług komercyjnych tylko 300 tys. zł. Wokół są tereny rolnicze, a ludzie biedni. Wolą kilka miesięcy poczekać w kolejce do lekarza, niż płacić – mówi Wiesław Kałuski, przewodniczący NSZZ  Solidarność Pracowników Służby Zdrowia w szpitalu w Siedlcach. Zaznacza, że lecznica funkcjonuje jako spółka od 2009 r., a jej władze, licząc na przychody z odpłatnych usług, zainwestowały w  sprzęt i podniosły wynagrodzenia lekarzom.

10 mld zł wynosi – według danych Ministerstwa Zdrowia – zadłużenie wszystkich szpitali

Na usługach komercyjnych nie zarabia też Mysłowickie Centrum Zdrowia. Już jako spółka borykało się w tamtym roku ze stratą rzędu 200 tys.  zł miesięcznie.

–  Trochę udało się ją obniżyć, ale nie dzięki przereklamowanym  płatnym świadczeniom, lecz restrukturyzacji – mówi Kajetan Goring, prezes szpitala.

Nieco lepiej jest w warszawskiej szpitalnej spółce na Bródnie. Tu pacjenci, zamożniejsi, decydują się czasem zapłacić za wizyty u specjalistów. Piotr Gołaszewski, rzecznik prasowy lecznicy, podkreśla, że szpital pieniądze ma głównie z kontraktu. Nie zadłuża się jednak, bo dokładnie monitoruje wydatki.

60 szpitali przekształcono w spółki prawa handlowego od 2009 r. (ogółem jest ok. 750 placówek)

Menedżerowie szpitali mówią zgodnie, że nie tylko nie zarabiają na odpłatnym leczeniu, ale jeszcze wpadają w długi przez niektóre oddziały,  bo nie starcza pieniędzy od NFZ. Bolączką bródnowskiej placówki jest np. utrzymywanie oddziału ratunkowego, który także siedleckiej spółce przynosi 4,5 mln  zł długu.

– Ludzie wolą przyjść na ostry dyżur niż czekać w kolejce do specjalisty, a lekarze nie odsyłają ich, bo boją się skarg –mówi Wojciech Kaszyński, prezes szpitala siedleckiego.

Zarządzający spółkami najchętniej pozbyliby się nierentownych oddziałów.

– Mogą to zrobić.  Ustawa o ZOZ nie pozwalała szpitalom zmniejszać zakresu  udzielanych świadczeń zdrowotnych. W ustawie o działalności leczniczej nie ma natomiast formalnych ograniczeń dla likwidacji oddziałów szpitalnych – podsumowuje Maciej Dercz, radca prawny i autor komentarza do ustawy o działalności leczniczej.

Ustawa nie chroni nawet przed likwidacją szpitala, a to dlatego, że nieruchomości zadłużających się w nieskończoność spółek, w przeciwieństwie do zoz, może zająć komornik, a lecznica może nawet upaść. To z pewnością uderzy w pacjentów.

Internet i prawo autorskie
Bruksela pozwała Polskę do TSUE. Jest szybka reakcja rządu Donalda Tuska
Prawnicy
Prokurator z Radomia ma poważne kłopoty. W tle sprawa katastrofy smoleńskiej
Sądy i trybunały
Nagły zwrot w sprawie tzw. neosędziów. Resort Bodnara zmienia swój projekt
Prawo drogowe
Ten wyrok ucieszy osoby, które oblały egzamin na prawo jazdy
Dobra osobiste
Karol Nawrocki pozwany za książkę, którą napisał jako Tadeusz Batyr