Klauzule społeczne w prawie zamówień publicznych pozwalają zlecać usługi lub produkcję przedsiębiorstwom zatrudniającym niepełnosprawnych czy bezrobotnych. Do polskiej ustawy zostały przejęte za sprawą unijnych dyrektyw. Mowa o przepisie, który dopuszcza, aby zamawiający zastrzegł w ogłoszeniu o przetargu, iż o zlecenie mogą się ubiegać tylko firmy, w których ponad połowa pracowników to niepełnosprawni. Inny zaś pozwala wymagać od oferenta, aby zatrudnił do wykonania zamówienia bezrobotnych. Problem w tym, że przepisy te są praktycznie martwe.
Jak sprawić, by instytucje publiczne zobowiązane do stosowania procedur zamówień publicznych (wśród nich najwięcej jest samorządów) zaczęły z tych możliwości korzystać? – zastanawiali się uczestnicy wczorajszego seminarium zorganizowanego przez Instytut Spraw Publicznych.
Pozwoliłoby to rozwinąć skrzydła kiełkującej w Polsce przedsiębiorczości społecznej – firmom, które produkują i świadczą usługi nie dla zysku właścicieli, lecz żeby dać zatrudnienie i zarobek tzw. wykluczonym społecznie. Zaprezentowano przykład spółdzielni socjalnej Bydgoszczanka, której udało się raz skorzystać z klauzuli społecznej. Spółdzielnię utworzyły wspólnie powiat i miasto z myślą o osobach, które straciły pracę po likwidacji miejskiego Zakładu Robót Publicznych.
– Dzięki odpowiedniemu sformułowaniu warunków zamówienia dostaliśmy od urzędu miasta zlecenie na sprzątanie dzikich wysypisk śmieci. Klauzula dotyczyła zatrudnienia do tego określonej liczby bezrobotnych – opowiadała prezes spółdzielni Elżbieta Sokołowska.
Urzędnicy obawiają się wpisywać takie klauzule do dokumentów przetargowych. Dlaczego?