Na stronie Sądu Apelacyjnego w Szczecinie możemy się dowiedzieć, kto dzisiaj będzie orzekał, poznać imiona i nazwiska oskarżonych oraz podstawę prawną zarzutów, a także dane ich adwokatów. Wokanda ta nie różni się niczym od tej wiszącej przed salą rozpraw. Sędzia Janusz Jaromin ze szczecińskiego Sądu Apelacyjnego: - Nie mieliśmy żadnych protestów, negatywnych sygnałów w tej sprawie. Pomysł podoba się zwłaszcza lokalnym dziennikarzom, którzy mogą sprawdzić, czy coś ciekawego znajduje się na wokandzie.
Podobnie jak w Szczecinie jest też w Sądzie Najwyższym. Nie trzeba fatygować się do gmachu na pl. Krasińskich w Warszawie, aby dowiedzieć się, kto i z jakiego powodu będzie dzisiaj miał kasację wyroku, albo jaka osoba prawomocnie skazana (i za jaki czyn) stara się podważyć orzeczenia niższych instancji. Na kasację w III Wydziale Karnym czekają dzisiaj m.in. skazani za handel żywym towarem, pedofilię, zabójstwo, kilka osób dokonujących rozboju.
Taki powszechny i niczym nieograniczony wgląd do treści wokand za pośrednictwem Internetu krytykuje Michał Serzycki, generalny inspektor ochrony danych osobowych (GIODO). Serzycki uważa, że obecnie nie ma podstaw prawnych, aby w Internecie umieszczać pełne wokandy sądowe. Żeby przetwarzać dane np. stron postępowania albo oskarżonych, to zgodnie z ustawą o ochronie danych osobowych (DzU z 2002 r. nr 101, poz. 926 ze zm.), trzeba mieć podstawę prawną. - Zgodne z prawem jest tylko udostępnianie danych osobowych przez umieszczanie ich na wokandach sądowych w formie papierowej i wywieszanych przed salą sadową - uważa Serzycki.
Wiceminister sprawiedliwości Andrzej Kryże przyznaje w piśmie do GIODO, do którego dotarła "Rz", że Ministerstwo Sprawiedliwości aktualnie nie prowadzi żadnych prac, których celem byłaby możliwość publikowania pełnych wokand w Internecie.
Prof. Piotr Hofmański, rzecznik SN, podkreśla, że wywieszanie pełnej wokandy zostało wymuszone m.in. przez przedstawicieli mediów. Zainteresowani tym byli również prawnicy, ze względu na duże znaczenie orzecznictwa tego sądu. - To, co robimy, jest informacją publiczną i jeżeli mielibyśmy ograniczyć do niej dostęp, to trzeba by było do tego znaleźć podstawę prawną. Nie rozglądałbym się za podstawą do publikacji, ale raczej szukałbym podstawy do wprowadzenia zakazu - tłumaczy Hofmański. Tak samo myślą w Szczecinie. - Moim zdaniem ustawa o dostępie do informacji publicznej (DzU z 2001 r. nr 112, poz. 1198 ze zm.) jest wystarczającą podstawą do upublicznienia wokand - przekonuje Jaromin.