Na wyznaczone przez prezes Julię Przyłębską na 20 lipca zgromadzenie wyborcze kandydatów na wiceprezesa TK stawią się też sędziowie z czwórki (lub szóstki, bo to kwestia płynna) kontestującej jej prezesurę. W tym wypadku – jak wskazuje jeden z ich przedstawicieli – traktują sędzię Przyłębską jak uprawnioną do tej roli przez ustawę o organizacji i trybie postępowania przed TK jako najstarszą stażem sędzię TK.
Zgromadzenie ma wybrać co najmniej dwóch kandydatów. Może być ich więcej przy odpowiednim rozłożeniu głosów, ale musi w nim uczestniczyć co najmniej 10 z 15 sędziów TK. Tym razem ma nie być z tym problemu.
Możliwe, że „zbuntowana” czwórka (szóstka) wybierze swojego kandydata – tu wymienia się najczęściej Jakuba Stelinę, a grupa wspierająca Przyłębską swojego – mówi się o Bartłomieju Sochańskim jako faworycie i Krystynie Pawłowicz. Choć część owych kontestatorów twierdzi, że dzieli ich tylko pogląd na koniec kadencji prezes Przyłębskiej.
Kadencja wiceprezesa TK trwa sześć lat, ale jego kompetencje zależą w pełni od prezesa TK, który w drodze pisemnego upoważnienia określa, w jakim zakresie zastępuje go wiceprezes. Dotychczasowy wiceprezes Mariusz Muszyński od dłuższego czasu nie miał już prawdopodobnie przekazanych żadnych tego rodzaju wiceprezesowskich zadań.
19 lipca TK ma się zająć wnioskiem premiera, który zakwestionował ustawowy wymóg uczestniczenia w pełnej rozprawie TK 11 z jego 15 sędziów, co uniemożliwia teraz rozpatrzenie noweli ustawy o SN, mającej odblokować wypłaty unijne z KPO. Gdyby pięcioosobowy skład TK, właściwy w tej sprawie, przychylił się do stanowiska premiera, że wystarczy zwykła większość (ośmiu sędziów), problem blokowania pełnego składu stałby się nieaktualny.
