Przewlekłość postępowań to problem sędziów i sądów od lat. I wciąż nie ma skutecznego pomysłu na jego rozwiązanie.
Przepisy, w tym wypadku kodeksu postępowania cywilnego, nie zostawiają wątpliwości: sąd powinien przeciwdziałać przewlekaniu postępowania i dążyć do rozstrzygnięcia na pierwszym posiedzeniu, z kolei uzasadnienie wyroku sporządzić w ciągu dwóch tygodni, a w sprawie zawiłej może prosić prezesa o przedłużenie tego terminu do 30 dni.
Przewlekłość
Problem przewlekłości pokazuje sprawa Krystyny S., sędzi cywilnej z 24-letnim stażem w jednym z poznańskich sądów rejonowych. Wydaje dobre wyroki, niewiele z nich jest uchylanych, ale od kilku lat ciągle miała duże zaległości, zwłaszcza w pisaniu uzasadnień. Co więcej, była już raz ukarana naganą za te opóźnienia. Za drugim razem poznański Sąd Apelacyjny orzekł usunięcie jej z zawodu.
Jej „szef", przewodniczący wydziału, zeznał przed SN, że czynił starania, by jakoś ją wyciągnąć z zaległości i kierował do niej pisma, ale nie odnosiły skutku, a 90 proc. próśb interesantów na dyżurach o interwencję dotyczyło spraw tej sędzi. W wielu sprawach musiał informować podsądnych, że nie jest w stanie zapewnić uzasadnienia wyroku, w efekcie składali apelacje bez uzasadnienia.
Statystyka była jednoznaczna: sędzia odstawała na minus w wynikach tzw. bezczynności, tj. kiedy sędzia nie wykonuje żadnej czynności przez ponad 60 dni. Miała takich spraw ponad 200, co wykazywał monitoring pracy sędziów, gdy jej koledzy mieli takich spraw średnio 50. To z powodu jej zaległości sąd przegrywał głównie sprawy o przewlekłość i płacił odszkodowania.