Potrzebne są zmiany w sądownictwie dyscyplinarnym

Procesowa pozycja obwinionego i przełożonego dyscyplinarnego ma ulec zrównaniu, co nabiera szczególnego znaczenia przy modelu postępowania przedsądowego, opartym na przepisach regulujących przebieg śledztwa – uważa rzecznik dyscyplinarny prokuratora generalnego

Aktualizacja: 19.03.2011 06:30 Publikacja: 19.03.2011 04:00

Potrzebne są zmiany w sądownictwie dyscyplinarnym

Foto: archiwum prywatne

Red

Spośród wszystkich zaproponowanych kompleksowo przez Prokuraturę Generalną zmian dotyczących odpowiedzialności dyscyplinarnej najwięcej emocji zdaje się wywoływać usytuowanie sądów pierwszej instancji w prokuraturach apelacyjnych i przekazanie kontroli odwoławczej wydziałom karnym sądów apelacyjnych oraz Sądowi Najwyższemu ("Rz" z 9 marca: "Śledczy boją się zmian w dyscyplinarkach"). Rozwiązanie takie ma ponoć doprowadzić do tego, że orzecznictwo dyscyplinarne przejdzie w ręce przełożonych, którzy nie tylko oderwani są od pracy na pierwszej linii, ale także wzmocnią dodatkowo swoją pozycję w stosunku do prokuratorów niższego szczebla, zajmujących się prowadzeniem postępowań, będąc z tego tytułu – jak należy rozumieć – najlepiej obeznanymi z codziennymi blaskami i cieniami prokuratorskiej pracy.

Sprzeciw co do usytuowania drugiej instancji w sądach apelacyjnych i SN budzi z kolei obawa przed nieznajomością po tamtej stronie specyfiki zawodu prokuratora oraz fakt, że stanowilibyśmy jedyną grupę spośród prawniczych korporacji, która wyzbyłaby się własnego sądownictwa dyscyplinarnego.

Co wymusza zmiany

Nie ma oczywiście rozwiązań idealnych, warto się jednak zastanowić nad przyczynami, które wymuszają potrzebę zmian i rzutują tym samym na ich kierunki.

Otóż nie ulega wątpliwości, że przy obecnych uregulowaniach szansę na członkostwo w sądzie dyscyplinarnym ma każdy prokurator. Ma to niewątpliwie swoje zalety, choć jednocześnie wcale nie oznacza, że zainteresowanie pracą w sądzie jest powszechne, a do jego składu trafiają wyłącznie prokuratorzy o największym doświadczeniu zawodowym i życiowym. Problem stanowi również i to, że udział w sądownictwie dyscyplinarnym to dodatkowy, nierzadko uciążliwy obowiązek, wykonywany często obok i kosztem codziennych zadań, z których prokurator rozliczany jest – co należy podkreślić – przede wszystkim. Przygotowywanie się do posiedzeń, udział w rozprawach (związany przecież z całodziennymi wyjazdami), wreszcie sporządzanie pisemnych uzasadnień rozstrzygnięć – wszystko to wymaga określonego, dodatkowego wysiłku i przez to odbija się w efekcie na sprawności pracy sądu. Długotrwałość postępowań, powodowana między innymi koniecznością podporządkowania terminów rozpraw bieżącym zobowiązaniom sędziów, jak również kilkumiesięczne zaległości w opracowywaniu uzasadnień składają się na te elementy, które są podstawową bolączką i najczęstszym przedmiotem krytyki (także publicznej), szczególnie wówczas, kiedy dochodzi do przedawnienia karalności deliktów.

Plusów jest wiele

Proponowane zmiany dają szansę na zmianę tej sytuacji. Przede wszystkim udział w orzekaniu w sprawach dyscyplinarnych stanie się dla prokuratora takim samym obowiązkiem jak każdy z zakresu przypisanych mu czynności. I to wykonywanym w godzinach zwykłego urzędowania, a ponadto na miejscu, w siedzibie macierzystej jednostki. Terminowe opracowanie uzasadnienia będzie więc co najmniej równie ważne jak udział w rozprawie apelacyjnej czy wizytacji.

Co do predyspozycji prokuratorów szczebla apelacyjnego – to prawda, że nie prowadzą śledztw (nie licząc, rzecz jasna, wydziałów do zwalczania przestępczości zorganizowanej), co przecież wcale jednak nie oznacza, że są oderwani od prokuratorskiej rzeczywistości. Odwrotnie: ich wiedza i doświadczenie, nabyte przez lata pracy w rejonach i okręgach, ulegają uzupełnieniu poprzez ogląd zadań prokuratury dokonywany z perspektywy jednostki nadrzędnej.

Do pewnego stopnia zrozumiałe być mogą – zważywszy na to, że stanowimy stosunkowo wąską grupę zawodową – zastrzeżenia co do tego, że orzekać w sprawach dyscyplinarnych będą prokuratorzy, którzy z racji usytuowania mogli się zetknąć z obwinionymi w związku z wykonywaniem obowiązków służbowych. Z tego też względu, wzorem zaczerpniętym z ustawy o ustroju sądów powszechnych, postępowania wobec prokuratorów z jednostek rejonowych i okręgowych miałyby się toczyć w innych apelacjach, obwiniony zaś otrzyma uprawnienie do wystąpienia z wnioskiem o wyłączenie ze składu sądzącego osoby, co do której bezstronności będzie miał wątpliwości.

Pamiętać przy tym także należy o zakładanej zmianie pozycji rzecznika i przełożonego dyscyplinarnego. Ten ostatni stanie się wyłącznie stroną postępowania z prawem do skarżenia zapadających tamże rozstrzygnięć, a rzecznik, wybierany przez zgromadzenia, będzie związany jedynie jego żądaniem podjęcia czynności wyjaśniających. Tak więc procesowa pozycja obwinionego i przełożonego dyscyplinarnego uległaby zrównaniu, co nabiera szczególnego znaczenia przy proponowanym modelu postępowania przedsądowego, opartym na przepisach regulujących przebieg śledztwa.

Warto przypomnieć, że zbliżony do obowiązującego dzisiaj w prokuraturze system orzekania w sprawach dyscyplinarnych (sąd dyscyplinarny, wyższy sąd dyscyplinarny), ze wszystkimi tego mankamentami, obowiązywał do 2001 r. w sądach powszechnych. Dopiero przeniesienie pierwszej instancji na szczebel apelacyjny spowodowało usprawnienie postępowań, gdy tymczasem sprawy kończone według starych zasad długo nie mogły doczekać się finału.

Jest o czym rozmawiać

Co zyskalibyśmy, powierzając kontrolę instancyjną wydziałom karnym sądów apelacyjnych i SN?

Na pewno nastąpiłoby to z korzyścią dla jakości orzecznictwa, związało nas mocniej z korpusem sędziowskim, a ostateczne rozstrzygnięcia straciłyby piętno korporacyjności.

Oczywiście każdy zawód ma swoją specyfikę, odrębną w jakiejś mierze nawet w wypadku profesji zbliżonych do siebie. Na pewno jednak łączą nas z sędziami normy etyczne składające się na pojęcie godności urzędu czy zasady stosowania przepisów prawa. Poza tym ewentualne niuanse związane z wykonywaniem zawodu podlegałyby przede wszystkim ocenie pierwszoinstancyjnej, podczas gdy istotą instancji odwoławczej jest kontrola sposobu dokonywania ustaleń i opartych na nich wniosków.

Ostatecznie więc, przy pewnej dozie optymizmu, po proponowanym modelu można się spodziewać więcej korzyści aniżeli strat, co nie wyklucza potrzeby dalszych dyskusji, bo jest o czym rozmawiać.

 

Skomentuj ten artykuł

Więcej na ten temat przeczytaj w artykułach:

oraz w serwisach:

Spośród wszystkich zaproponowanych kompleksowo przez Prokuraturę Generalną zmian dotyczących odpowiedzialności dyscyplinarnej najwięcej emocji zdaje się wywoływać usytuowanie sądów pierwszej instancji w prokuraturach apelacyjnych i przekazanie kontroli odwoławczej wydziałom karnym sądów apelacyjnych oraz Sądowi Najwyższemu ("Rz" z 9 marca: "Śledczy boją się zmian w dyscyplinarkach"). Rozwiązanie takie ma ponoć doprowadzić do tego, że orzecznictwo dyscyplinarne przejdzie w ręce przełożonych, którzy nie tylko oderwani są od pracy na pierwszej linii, ale także wzmocnią dodatkowo swoją pozycję w stosunku do prokuratorów niższego szczebla, zajmujących się prowadzeniem postępowań, będąc z tego tytułu – jak należy rozumieć – najlepiej obeznanymi z codziennymi blaskami i cieniami prokuratorskiej pracy.

Pozostało 88% artykułu
Konsumenci
Pozew grupowy oszukanych na pompy ciepła. Sąd wydał zabezpieczenie
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Sądy i trybunały
Dr Tomasz Zalasiński: W Trybunale Konstytucyjnym gorzej już nie będzie
Konsumenci
TSUE wydał ważny wyrok dla frankowiczów. To pokłosie sprawy Getin Banku
Nieruchomości
Właściciele starych budynków mogą mieć problem. Wygasają ważne przepisy
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Prawo rodzinne
Przy rozwodzie z żoną trzeba się też rozstać z częścią krów