Błąd popełniło Centrum Zakupów dla Sądownictwa w Krakowie, które podlega Ministerstwu Sprawiedliwości. Zła specyfikacja przetargowa sprawiła, że sądy na 2015 r. zamiast dostać pełen System Informacji Prawnej opatrzony komentarzami (najlepiej z dwóch różnych firm), mają jeden, i to poważnie okrojony. Teraz MS, próbując wybrnąć z sytuacji, zezwala na samodzielne zakupy. Zgodzić się jednak na nie musi minister sprawiedliwości.
Za mało
– Specyfikacja przetargu została ograniczona do minimum – tłumaczy sędzia Piotr Wangler. I dodaje, że wydawnictwo Wolters Kluwer SA, które wygrało przetarg, obcięło program do konkretnej kwoty. – A w takiej formie nie spełnia wymagań sędziów.
Nie ma znacznej części monografii. Brakuje komentarzy m.in. do kodeksu postępowania w sprawach o wykroczenia, do ustawy o księgach wieczystych i hipotece, do kodeksu rodzinnego itd.
– Nie mamy szansy porównać różnych komentarzy, bo poruszamy się w obrębie jednego wydawnictwa – tłumaczy Wangler. Wcześniej w Sądzie Rejonowym w Starogardzie Gdańskim sędziowie mieli do dyspozycji trzy programy.
– Sędzia powinien mieć taki dostęp do przepisów jak dobrze prosperująca kancelaria prawna – uważa sędzia Waldemar Żurek z Krajowej Rady Sądownictwa, którą sędziowie informują o problemie. Dodaje jednak, że przetarg został przeprowadzony zgodnie z prawem, więc nie może być mowy o jego unieważnieniu. Jak zatem powstał problem?