Ulubioną rozrywką dużych chłopców stał się udział w wojnach na niby, odtwarzanych w autentycznej scenerii i kostiumach z epoki. Trend „rekonstrukcyjny” przeniknął ostatnio do sztuk wizualnych. Z tym że paleta tematów jest znacznie bogatsza – od eksperymentów psychologicznych poprzez sport i akty anarchistyczne do politycznych manifestacji. Powtórek słynnych bitew też nie brakuje. Wszystko zdokumentowane na wideo i zdjęciach.
Pokaz w CSW nosi tasiemcowy tytuł: „History will repeat itself. Strategie re-enactment w sztuce współczesnej”. Proszę się jednak nie obawiać – prace nie wymagają specjalistycznej wiedzy. Przeciwnie, to arcyciekawa „zabawa na poważnie”. Wymaga jedynie… mocnego moralnego kręgosłupa. Bowiem większość realizacji dotyczy wyborów etycznych.
Jeden z najbardziej niewiarygodnych i zakręconych projektów przedstawia znany francuski artysta Pierre Huyghe. Jego „Trzecia pamięć” to relacja z napadu na bank dokonanego 36 lat temu w Brooklynie. Huyghe odszukał Johna Woytowicza, pomysłodawcę i wykonawcę napadu. Dziś starszy pan po odsiadce opowiada, jak było naprawdę. Powodem jego desperacji było… uczucie. Do partnera, któremu zamierzał sfinansować operację zmiany płci. Niestety, transwestyta okazał się niewdzięczny i niewierny. Nawet nie odwiedzał osadzonego w więzieniu. To jednak tylko fragment tej piramidy paradoksów. Woytowicz, kryminalista nowicjusz, przejął gangsterskie wzorce po Alu Pacino w „Ojcu chrzestnym”. Tymczasem trzy lata po zamachu to Pacino wcielił się w postać przestępcy nieudacznika w „Pieskim popołudniu” Sidneya Lumeta.
W ogóle powiązań z kinem jest na wystawie wiele. Te sceny znamy: John F. Kennedy w Dallas. Nagle pada strzał. Prezydent śmiertelnie ranny, zdezorientowana ochrona, zrozpaczona Jackie, świadkowie w szoku. Sekwencje z 1963 roku nakręcone amatorską kamerą należą chyba do najsłynniejszych w historii dokumentu. W 1975 roku czterech amerykańskich artystów zrekonstruowało przebieg zamachu dokładnie wedle wspomnianego zapisu. Także w Dallas z udziałem publiczności. Co niezwykłe: widzowie, choć świadomi, że uczestniczą w swoistym spektaklu, reagowali podobnie, jak 12 lat wcześniej. Przyznam, że dreszcz też przebiegł mi po plecach, gdy patrzyłam na „The Eternal Frame” (tak zatytułowane zostało 24-minutowe wideo).
Mocnych wrażeń dostarcza „The Milgram re-enactment” angielskiego autora Roda Dickinsona. Chodzi o głośny eksperyment profesora Uniwersytetu w Yale, który w 1961 roku przetestował ponad tysiąc osób. Zbadał ich reakcje na polecenia okrutne i głupie, ale wydawane przez „naukowy autorytet”. Efekty okazały się jak najgorsze – choć sumienie nakazywało przeciwstawić się dyrektywom, mało kto się na to odważył. W ten sposób Milgram udowodnił, że tzw. porządni ludzie bez oporów mogą przeobrazić się w oprawców.