Dla sztuki John Kennedy umiera jeszcze raz

Rekonstrukcje historii stały się modne. W warszawskim Zamku Ujazdowskim oglądamy 23 powtórki głośnych wydarzeń

Aktualizacja: 15.02.2008 02:45 Publikacja: 14.02.2008 18:31

Dla sztuki John Kennedy umiera jeszcze raz

Foto: Materiały Promocyjne

Ulubioną rozrywką dużych chłopców stał się udział w wojnach na niby, odtwarzanych w autentycznej scenerii i kostiumach z epoki. Trend „rekonstrukcyjny” przeniknął ostatnio do sztuk wizualnych. Z tym że paleta tematów jest znacznie bogatsza – od eksperymentów psychologicznych poprzez sport i akty anarchistyczne do politycznych manifestacji. Powtórek słynnych bitew też nie brakuje. Wszystko zdokumentowane na wideo i zdjęciach.

Pokaz w CSW nosi tasiemcowy tytuł: „History will repeat itself. Strategie re-enactment w sztuce współczesnej”. Proszę się jednak nie obawiać – prace nie wymagają specjalistycznej wiedzy. Przeciwnie, to arcyciekawa „zabawa na poważnie”. Wymaga jedynie… mocnego moralnego kręgosłupa. Bowiem większość realizacji dotyczy wyborów etycznych.

Jeden z najbardziej niewiarygodnych i zakręconych projektów przedstawia znany francuski artysta Pierre Huyghe. Jego „Trzecia pamięć” to relacja z napadu na bank dokonanego 36 lat temu w Brooklynie. Huyghe odszukał Johna Woytowicza, pomysłodawcę i wykonawcę napadu. Dziś starszy pan po odsiadce opowiada, jak było naprawdę. Powodem jego desperacji było… uczucie. Do partnera, któremu zamierzał sfinansować operację zmiany płci. Niestety, transwestyta okazał się niewdzięczny i niewierny. Nawet nie odwiedzał osadzonego w więzieniu. To jednak tylko fragment tej piramidy paradoksów. Woytowicz, kryminalista nowicjusz, przejął gangsterskie wzorce po Alu Pacino w „Ojcu chrzestnym”. Tymczasem trzy lata po zamachu to Pacino wcielił się w postać przestępcy nieudacznika w „Pieskim popołudniu” Sidneya Lumeta.

W ogóle powiązań z kinem jest na wystawie wiele. Te sceny znamy: John F. Kennedy w Dallas. Nagle pada strzał. Prezydent śmiertelnie ranny, zdezorientowana ochrona, zrozpaczona Jackie, świadkowie w szoku. Sekwencje z 1963 roku nakręcone amatorską kamerą należą chyba do najsłynniejszych w historii dokumentu. W 1975 roku czterech amerykańskich artystów zrekonstruowało przebieg zamachu dokładnie wedle wspomnianego zapisu. Także w Dallas z udziałem publiczności. Co niezwykłe: widzowie, choć świadomi, że uczestniczą w swoistym spektaklu, reagowali podobnie, jak 12 lat wcześniej. Przyznam, że dreszcz też przebiegł mi po plecach, gdy patrzyłam na „The Eternal Frame” (tak zatytułowane zostało 24-minutowe wideo).

Mocnych wrażeń dostarcza „The Milgram re-enactment” angielskiego autora Roda Dickinsona. Chodzi o głośny eksperyment profesora Uniwersytetu w Yale, który w 1961 roku przetestował ponad tysiąc osób. Zbadał ich reakcje na polecenia okrutne i głupie, ale wydawane przez „naukowy autorytet”. Efekty okazały się jak najgorsze – choć sumienie nakazywało przeciwstawić się dyrektywom, mało kto się na to odważył. W ten sposób Milgram udowodnił, że tzw. porządni ludzie bez oporów mogą przeobrazić się w oprawców.

W CSW oglądamy rekonstrukcję Dickinsona z 2002 roku. Aktorzy odgrywali protokoły z przebiegu doświadczenia, jak w teatrze, a widownia śledziła czterogodzinny performance przez weneckie lustra. Przypomina się analogiczne doświadczenie przeprowadzone przez profesora Zimbardo w 1971 roku i jego „Powtórzenie” odtworzone przez Artura Żmijewskiego trzy lata temu.

Ten film znakomicie pasowałby do wystawy. Jednak wybrano na nią inną pracę Żmijewskiego, znacznie bardziej przejmującą. Film „80064” jest 11-minutowym wyznaniem byłego więźnia oświęcimskiego, który pozwala ponownie wytatuować sobie obozowy numer. W sali vis a vis – praca mieszkającego w Berlinie izraelskiego twórcy Omera Fasta „Spielberg’s list”. To filmowy zapis w pewien sposób łączący się z projektem polskiego artysty. Fast przeprowadził rozmowy ze statystami w słynnym dziele Spielberga. Okazuje się, że starszym osobom własne wspomnienia z wojny przemieszały się ze scenami filmowymi. Bo właściwie jest bez znaczenia, czy scenariusz napisało życie, czy człowiek.

Nie wszystkie eksponaty są przygnębiające. Przewrotną wymowę ma praca „Nepal” z cyklu „Pozytywy” Zbigniewa Libery. W 1972 roku świat zbulwersowała migawka z Wietnamu: kilkoro dzieci ucieka po ataku napalmem; na pierwszym planie naga dziewczynka. Na zdjęciu Libery widzimy Nepal i grupkę turystów, a wśród nich – rozebrane dziecko. W tym przypadku historia nie została powtórzona. Całe szczęście.

Wystawa czynna od jutra do 13 kwietnia.

 

 

Rzeźba
Ai Weiwei w Parku Rzeźby na Bródnie
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Rzeźba
Ponad dwadzieścia XVIII-wiecznych rzeźb. To wszystko do zobaczenia na Wawelu
Rzeźba
Lwowska rzeźba rokokowa: arcydzieła z muzeów Ukrainy na Wawelu
Sztuka
Omenaa Mensah i polskie artystki tworzą nowy rozdział Biennale na Malcie
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Rzeźba
Rzeźby, które przeczą prawom grawitacji. Wystawa w Centrum Olimpijskim PKOl