Podczas tegorocznego stypendium “Gaude Polonia” nie mógł bezczynnie usiedzieć. Ubłagał Marka Goździewskiego, kuratora Zamku Ujazdowskiego, żeby pomógł mu znaleźć atelier. Na szczęście okazało się, że galeria Heppen Transfer, działająca w dawnym mieszkaniu śródmiejskiej czynszówki, dysponuje wolnym pokojem.
Samborski zagnieździł się tam i w zastraszającym tempie zaczął produkcję obiektów z pogranicza etno punka, street artu, assemblażu i ekspresyjnej abstrakcji. Gdybym nie widziała na własne oczy, nie uwierzyłabym, że taka mieszanka jest możliwa. A jest.
Świadectwem – wystawa Samborskiego w Heppen Transfer. Każde pomieszczenie galerii ma odmienny klimat, ale wszystko razem “siedzi” (jak mawiają artyści). W hallu – zdjęcia dyskretnych działań na obiektach znalezionych (np. buźki domalowane winogronom, uśmiechnięte mordki narysowane na odparzonych męskich stopach, maska przeciwgazowa kilkoma kreskami przeobrażona w słonia).
Te wszystkie propozycje są dowcipne, nienachalne. Samborski podobnych fotografii ma tysiące – w Warszawie wystawił zaledwie 20 sztuk.
A co znaczy libertyński tytuł pokazu “21 wolności”? Taką samą nazwę nosi największe malowidło Samborskiego. Zajmuje osobny pokój. Posklejane w tapetę papiery zajmują całą ścianę. Gigantyczna abstrakcja składa się z mazańcow i chlapnięć, układających się w nieregularną, wielobarwną mozaikę. Widać impulsywne ruchy ręki, namiętny dukt pędzla i w ogóle – niesamowitą energię kompozycji.