Tytuł-zmyłka: ma być "Portret XXI wieku", a rozpoznajemy zaledwie dwie osoby. Wystawa-niewystawa: to, co w niej najważniejsze, trzeba sobie samodzielnie dośpiewać.
Warto – bo projekt przygotowany przez kuratorkę Magdę Kardasz uważam za arcyważny. To próba scharakteryzowania zbiorowej świadomości współczesnych społeczeństw. Chodzi zwłaszcza o mniejszości narodowe i skupiska biedoty. Jeśli komuś udało się odbić od dna, zabłysnąć na światowym forum – dla współziomków staje się bogiem. Tak jak Eminem dla amerykańskich blokersów, Jennifer Lopez dla latynosów, Zidane dla francuskich Arabów.
[srodtytul]Świat patrzy na Zizou[/srodtytul]
Clou prezentacji to dwukanałowa projekcja-dokument z meczu Real Madryt kontra Villareal. Rok 2006, wielki Zizou kończy karierę. 17 kamer skierowanych na jego postać; zoom na twarz. Rozgrywkę rejestrują Douglas Gordon i Philippe Parreno, gwiazdorzy w sztukach wizualnych. Anglik i Francuz z Algierii. Ich 90-minutowy film "Zidane: A 21st Century Portrait" po raz pierwszy przedstawiono na festiwalu w Cannes trzy lata temu, teraz oglądamy go w Zachęcie. Kolejny przypadek przenikania gatunków, filmu i plastyki.
Nie należę do fanów futbolu, jednak rzecz mnie wciągnęła. Bo też nie o grę w niej chodzi, lecz o psychologiczny wizerunek tytułowego bohatera. Dwa wielkie ekrany wypełniają ciasno kadrowane sceny z meczu przeplatane gigantycznymi zbliżeniami oblicza bohatera. Autorzy filmu wyciszyli odgłosy stadionu, zamiast tego podłożyli spokojną muzykę. Dopiero gol eksploduje triumfalnym rykiem trybun. Prosty montażowy zabieg, a celnie oddaje wewnętrzny spokój Zidane'a.