Ogniem, mieczem i cudem

Krytykowany przez postępowych twórców jeszcze za życia, po śmierci dawany za przykład pospolitego gustu, Jan Matejko niezmiennie pozostaje „numero uno” naszej sztuki. Dlaczego?

Publikacja: 04.08.2010 07:17

Jan Matejko „Bohdan Chmielnicki z Tuhaj-bejem pod Lwowem

Jan Matejko „Bohdan Chmielnicki z Tuhaj-bejem pod Lwowem

Foto: Muzeum Narodowe w Warszawie

Mistrz Jan miał filmową wyobraźnię. Umiał pokazać w jednym kadrze przyczyny i skutek, połączyć postaci, które w przedstawionych konfiguracjach nigdy się nie pojawiły. A do tego – wykreować nader sugestywny klimat sceny.

Ustawiał swych aktorów jak reżyser podrzędnego teatru: wszystko fortissimo. Nic dziwnego, że mimika, gestykulacja oraz pozy głównych person tudzież statystów co wrażliwszych odbiorców raziły nadekspresją. Jednak takie przerysowanie miało dobre strony – nawet dziecko rozumiało, kto pozytywny, a kto zły.

Matejko-kostiumolog trzymał się faktów; odtwarzał stroje z różnych epok wiernie, jak na poziom ówczesnej wiedzy. Słowem – tworzył fikcję o pozorach prawdy. Sam tak wyjaśniał swoje antydokumentacyjne podejście do wydarzeń: „Historyczny wypadek nie spada z nieba gotowy, od razu; on jest przygotowany całym procesem dążeń i zabiegów różnych ludzi, którzy byli lub nie byli obecni w tej chwili i w tym miejscu, gdzie się fakt ostatecznie dokonał. (…) Obraz powinien wszystkie te siły w swoich ramach skupić i pokazać”.

Dzieło „Bohdan Chmielnicki z Tuhaj-bejem pod Lwowem” to nawet jak na Matejkę wyjątkowo odważny mikst prawdy i konfabulacji. W tym bowiem przypadku artysta zderzył realne wydarzenia ze zjawiskiem nadprzyrodzonym; ludzi z krwi i kości z równie cielesną zjawą. Rok 1648. Chmielnicki wraz z kozackimi hordami powstaje przeciwko Rzeczypospolitej. Hetmana wspiera chan tatarski, formując kilkutysięczną armię. Przez kilka pierwszych miesięcy zjednoczone siły kozacko-tatarskie idą jak burza...

Rzecz dzieje się pod Lwowem oblężonym przez siły Chmielnickiego i Tuhaj-beja. Na pierwszym planie – rozleniwieni zawieszeniem akcji powstańcy piją, grają i się łajdaczą. Jakiś wojak przygrywa na bałałajce, inny wodzi na pokuszenie skorą do grzechu dziewkę. Hetman zaporoski galopuje na białym rumaku. Z potężnej postury i sumiastego wąsa przypomina Jana III Sobieskiego. Nosi paradny szlachecki karminowy kontusz, sobolą czapę i futrzany płaszcz. W ręku dzierży buławę, symbol władzy. Artysta pokazał Chmielnickiego trois-quart, mimo to nietrudno odczytać malujący się na hetmańskim obliczu wyraz zdumienia. Towarzyszy temu gest ręki – stop!

Obok – jego tatarski sprzymierzeniec. Przystojny (trochę podobny do Daniela Olbrychskiego ucharakteryzowanego na Tuhaj-beja w filmie „Ogniem i mieczem” Hoffmana), odziany w białe szaty, zdaje się nie pojmować, co się święci. A dzieje się cud. Oto nad głowami oblegających, mniej więcej na wysokości klasztoru Bernardynów, ukazuje się zakonnik w modlitewnym uniesieniu. To Jan z Dukli, zmarły prawie 200 lat przed tym faktem. Bernardyn, wcześniej franciszkanin.

Zjawa przeraziła nieprzyjaciela; hetman nakazał odwrót. Po tym wydarzeniu Jana z Dukli okrzyknięto błogosławionym. W 1997 roku Jan Paweł II kanonizował zbawcę Lwowa. Zanim do tego doszło, zakonnika z Dukli otoczono kultem. Cud upamiętniono kolumną wzniesioną przed kościołem Bernardynów, która stoi po dziś dzień. Na szczycie tejże ustawiono figurę świętego na klęczkach, z wzniesionymi rękami – w pozie, w jakiej wówczas ukazał się nacierającym. I właśnie tak przedstawił go Jan Matejko.

[ramka][b]Jan Alojzy Matejko (1838 – 1893)[/b]

Dziewiąte dziecko Frantiska Matejki, Czecha osiadłego w Krakowie, trudniącego się nauczaniem muzyki, i Joanny Rossberg, córki krakowskiego rymarza. Osierocony przez matkę, gdy miał zaledwie siedem lat. Drobny, skryty, zakompleksiony i krótkowzroczny, z trudem nadążający za kursem szkolnym (nie skończył gimnazjum) chłopak od najmłodszych lat rekompensował sobie rysowaniem brak rodzinnego ciepła i niepowodzenia.

W wieku 13 lat, rozpoczyna studia w krakowskiej Szkole Sztuk Pięknych, zaczyna się pasjonować historią, studiuje krakowskie zabytki. W 1853 r. otrzymuje stypendium do Monachium. Tamtejsza edukacja utwierdza go w decyzji: zostanie malarzem historycznym. W 1857 r. sprawia sobie pierwsze okulary – przedmiot zbytku, na który wcześniej nie było go stać. Pracował wtedy nad „Ubiorami w Polsce” – publikacją, na której zarobił pierwsze większe pieniądze. Miał 24 lata, gdy namalował jedno ze swych najsłynniejszych dzieł – „Stańczyka” (1862 r.). Jego dwaj starsi bracia przyłączyli się do powstania styczniowego. Krótkowzroczny Jan woził broń i wspierał powstańców materialnie. Sukces pracy „Kazanie Skargi” pozwala mu zrealizować marzenie: bierze ślub z urodziwą Teodorą Giebułtowską (siostrą kolegi z gimnazjum), niezrównoważoną piekielnicą (skończyła w szpitalu psychiatrycznym). Dzieci z tego związku też dostarczały artyście zgryzot. Rodzinnych kłopotów nie rekompensowały sukcesy: medale i nagrody, Legia Honorowa przyznana w Paryżu, stanowisko dyrektora Szkoły Sztuk Pięknych, honorowe członkostwa kilku europejskich plastycznych akademii.

W 1876 r. kupił folwark w Krzesławicach, dobudował do dworku pracownię, następnie własnym sumptem wzniósł i wyposażył istniejącą do dziś szkołę. Umarł na chorobę wrzodową w 55. roku życia. Podczas jego pogrzebu bił dzwon Zygmunt. [/ramka]

[i]Monika Małkowskakrytyk artystyczny „Rzeczpospolitej”[mail=m.malkowska@rp.pl]m.malkowska@rp.pl[/mail][/i]

Mistrz Jan miał filmową wyobraźnię. Umiał pokazać w jednym kadrze przyczyny i skutek, połączyć postaci, które w przedstawionych konfiguracjach nigdy się nie pojawiły. A do tego – wykreować nader sugestywny klimat sceny.

Ustawiał swych aktorów jak reżyser podrzędnego teatru: wszystko fortissimo. Nic dziwnego, że mimika, gestykulacja oraz pozy głównych person tudzież statystów co wrażliwszych odbiorców raziły nadekspresją. Jednak takie przerysowanie miało dobre strony – nawet dziecko rozumiało, kto pozytywny, a kto zły.

Pozostało 89% artykułu
Rzeźba
Ai Weiwei w Parku Rzeźby na Bródnie
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Rzeźba
Ponad dwadzieścia XVIII-wiecznych rzeźb. To wszystko do zobaczenia na Wawelu
Rzeźba
Lwowska rzeźba rokokowa: arcydzieła z muzeów Ukrainy na Wawelu
Sztuka
Omenaa Mensah i polskie artystki tworzą nowy rozdział Biennale na Malcie
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Rzeźba
Rzeźby, które przeczą prawom grawitacji. Wystawa w Centrum Olimpijskim PKOl