Wokół debaty o kiczu

O roli sztuki piszą Katarzyna Kasia i Jacek Dobrowolski w Kulturze Liberalnej

Publikacja: 13.03.2012 13:58

O czym nie można milczeć

W 1982 roku ukazał się po raz pierwszy tekst Saula Friedländera „Refleksy nazizmu. Esej o kiczu i śmierci". Po trzydziestu latach pojawiło się polskie tłumaczenie, wydane nakładem Wydawnictw Uniwersytetu Warszawskiego, mamy więc powód, żeby zastanowić się nad słusznością zastosowania przez autora pojęcia kiczu jako narzędzia do analizy zjawiska faszyzmu, a konkretniej – nazizmu. Co łączy „sztukę szczęścia" i zbrodniczy niemiecki totalitaryzm? Czy w ogóle istnieje jakikolwiek wspólny mianownik dla dwóch zjawisk, które na pierwszy rzut oka wydają się skrajnie różne, niemożliwe do połączenia?

Czytaj artykuł Moniki Małkowskiej

Sam nazizm jest zdaniem autora eseju zjawiskiem z istoty kiczowatym: o jego popularności „przesądzała nie tyle wyrazista ideologia, ile potęga obrazów i fantazmatów", a te wyrażają się nie w dyskursie, lecz właśnie dzięki zdolności nawiązywania bezpośredniego kontaktu z emocjami, w ramach tego, co mieści się w obrębie doświadczenia estetycznego. W tym sensie nazizm (mniej lub bardziej świadomie, z premedytacją albo bez) posługiwał się kiczem, wykorzystując jego moc uwodzenia. Definiując kicz, Friedländer odwołuje się do Abrahama Molesa, piszącego między innymi, że kicz to „szczypta dobrego gustu wobec zupełnego braku gustu, sztuka zanurzona w brzydocie, mała gałązka jemioły zawieszona pod lampą w poczekalni kolejowej (...)". Kicz to „sztuka dostosowana do życia" – nie szukająca nowości, poprzestająca na zapewnieniu odbiorcy poczucia bezpieczeństwa i umacniająca w nim przekonanie, iż świat jest miejscem przyjaznym, spokojnym, gemütlich. Nie będą się z nim wiązały przełamywanie tabu, naruszanie granic, kwestionowanie powszechnie panujących opinii o tym, co jest ładne.

Katarzyna Kasia

Czytaj więcej w Kulturze Liberalnej

„Płonąca stodoła"

Jeśli projekt Betlejewskiego jest kontrowersyjny, w co wątpić nie można, to głównie ze względu na jego dotkliwą niejednoznaczność i wielowymiarowość. W tym jednak prowokuje on bardziej niż wiele innych, nawet jeśli mniej „kiczowatych", nawet jeśli znacznie bardziej subtelnych i intelektualnie doniosłych. Nie tylko wywołuje skrajne emocje, ale i w sposób ponadprzeciętnie gwałtowny, brutalny, prawie nieznośny, domaga się przemyślenia i osądu.

W bardzo udany sposób łącząc prostotę – jeśli nie wręcz prostactwo – z wielowarstwo­wo­ścią, odlot (a może wręcz „przekręt") ze zgrozą, tupet z niewinnością, efektowność z łatwością i dosadnością przekazu, naiwność z cynicznym wyrachowaniem, a wreszcie, bardziej już po stronie odbiorcy, poczucie niesmaku z – mimo wszystko – fascynacją i dreszczem, „Płonąca stodoła" okazuje się artystycznym sukcesem, którego kryterium niejako sama sobie, mocą własnego, suwerennego gestu, wyznacza. Nawet jeśli uznamy to wydarzenie za kiczowate, albo i – choć o wiele mniej skłaniałbym się ku takiej ocenie – moralnie naganne, to jest ono w stanie bronić się nie tylko przez wskazanie na świadomą intencję, by takim właśnie być, i z góry powzięte założenie, że taką cenę będzie musiało zapłacić, ale przede wszystkim dlatego, że samo przez się i dla samego siebie, mocą swej osobliwej pojedynczości, powołuje ono własną zasadę; jest autonomiczne czy wręcz „sobiepańskie", idzie pod prąd w nietrywialnym, niebezpiecznym sensie tego słowa.

Jacek Dobrowolski

Czytaj więcej w Kulturze Liberalnej

O czym nie można milczeć

W 1982 roku ukazał się po raz pierwszy tekst Saula Friedländera „Refleksy nazizmu. Esej o kiczu i śmierci". Po trzydziestu latach pojawiło się polskie tłumaczenie, wydane nakładem Wydawnictw Uniwersytetu Warszawskiego, mamy więc powód, żeby zastanowić się nad słusznością zastosowania przez autora pojęcia kiczu jako narzędzia do analizy zjawiska faszyzmu, a konkretniej – nazizmu. Co łączy „sztukę szczęścia" i zbrodniczy niemiecki totalitaryzm? Czy w ogóle istnieje jakikolwiek wspólny mianownik dla dwóch zjawisk, które na pierwszy rzut oka wydają się skrajnie różne, niemożliwe do połączenia?

Pozostało 82% artykułu
Rzeźba
Ai Weiwei w Parku Rzeźby na Bródnie
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Rzeźba
Ponad dwadzieścia XVIII-wiecznych rzeźb. To wszystko do zobaczenia na Wawelu
Rzeźba
Lwowska rzeźba rokokowa: arcydzieła z muzeów Ukrainy na Wawelu
Sztuka
Omenaa Mensah i polskie artystki tworzą nowy rozdział Biennale na Malcie
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Rzeźba
Rzeźby, które przeczą prawom grawitacji. Wystawa w Centrum Olimpijskim PKOl