Pozostała szóstka to także rzeźbiarze z Polski, Niemiec, Francji, Szwajcarii, USA. Łączy ich szacunek dla tradycji modernizmu, a zarazem wiara w rozwój sztuki.
W galeriach dominowały dotychczas wideoinstalacje. - Ta wystawa pokazuje ponowne zainteresowanie artystów rzeźbą – tłumaczy kuratorka Maria Brewińska.
Wielu z nich idzie w ślady Duchampa i wykorzystuje przedmioty gotowe, jak Tatiana Trouve i Thea Djordjadze, autorki minimalistycznych rzeźb z rur, prętów i innych „znalezionych" materiałów. Czy Kasia Fudakowski, tworząca bardziej fantazyjne obiekty, przypominające organiczne stwory - pajęczaki lub owady - z barwionych tworzyw sztucznych połączonych z fragmentami lamp i wieszaków.
Martin Boyce prezentuje przestrzenne instalacje z metalowych siatek, stosowanych w ogrodzeniach i architekturze. Konstruuje na pozór abstrakcyjne prace o poetyckich tytułach, np. "Gdy cienie śnią o świetle/ Where Shadows Dream of Light". Interesuje go modernistyczna forma, ale także ukryta treść. Jedną z sal Zachęty zapełnił bramami, siatkami i drzewami. Wszystkie są z metalu, co w pustej przestrzeni wzmaga poczucie chłodu i wyobcowania. Kontrast stanowi jaskrawoczerwona kurtka – ślad obecności człowieka. Aranżacja mówi o udziale artysty w tworzeniu rzeczywistości i o przemijaniu życia.