Dźwięki niedoszłego czasu

Wystawa w Muzeum Sztuki w Łodzi przypomina eksperymenty audiowizualne artystów bloku wschodniego – niesłusznie zapomnianą dziedzinę sztuki powojennej, w której zapisane są utopijne wizje przyszłości, ale i opór wobec władzy

Publikacja: 22.07.2012 19:00

Dźwięki niedoszłego czasu

Foto: Przekrój

Red

Trwa rehabilitacja niełatwego dziedzictwa modernizmu. Obok architektury i wzornictwa z należnym zainteresowaniem spotyka się – nareszcie! – również muzyka i sztuka eksperymentalna krajów Europy Środkowej i Wschodniej minionych dekad. Niezależna oficyna wydawnicza Bôłt wydała doceniony m.in. w opiniotwórczym brytyjskim magazynie „The Wire" cykl płyt poświęconych kompozytorom związanym ze Studiem Eksperymentalnym Polskiego Radia, tymczasem w łódzkim Muzeum Sztuki dorobek audiowizualnego eksperymentu z Polski, Czechosłowacji, ZSRR, Węgier i Jugosławii zgromadzono na wystawie „Dźwięki elektrycznego ciała. Eksperymenty w sztuce i muzyce w Europie Wschodniej 1957 – 1984", której pomysłodawcą jest brytyjski historyk designu, David Crowley, znany m.in. z głośnej realizacji „Cold War Modern" w Victoria & Albert Museum. Wystawę przygotował wspólnie z kuratorem łódzkiego muzeum Danielem Muzyczukiem.

Czas odwilży

Wystawa rozpoczyna się rokiem, kiedy powstało założone przez Józefa Patkowskiego Studio Eksperymentalne Polskiego Radia – pierwsza tego rodzaju pracownia dźwiękowa w bloku wschodnim, a zarazem jedna z niewielu w Europie. Wzorem dla niego było studio Pierre'a Schaeffera. Dzięki państwowej kurateli cieszyło się ono dostępem do najnowocześniejszych technologii, co pozwalało na realizację śmiałych przedsięwzięć – jednak mimo awangardowego charakteru to przełomowe wydarzenie było całkowicie zgodne z linią programową władzy. Po śmierci Stalina, na fali odwilży, Związek Radziecki ogłosił bowiem rewolucję naukowotechniczną. W miejsce masowego terroru i wszechobecnej opresji aparatu państwowego wprowadzono politykę skoncentrowaną na technocentrycznym rozwoju, w której wiedza i inżynieria miały stać się narzędziami budowy nowego ładu i rywalizacji z Zachodem. Stąd w myśl idei podboju gwiazd przeznaczano olbrzymie nakłady na rozwój kosmonautyki, podczas gdy na Ziemi sztandar postępu niosły instytuty cybernetyki, urbanistyki, elektroniki. Ówczesna Europa Wschodnia była polem pewnego eksperymentu, wypływającego z przekonania o tym, że społeczeństwo może podlegać optymalizacji według precyzyjnych naukowych wytycznych.

Polityczna zmiana warty miała swoje konsekwencje w sferze sztuki. Toporna dosłowność socrealistycznej propagandy przestała być jedynym obowiązującym kierunkiem. Nadeszły dobre czasy dla awangardy – eksperyment jako wyraz nowoczesności stał się mile widzianym gościem, o ile artyści nie oddalali się za bardzo od oficjalnej linii programowej.

W służbie postępu

– Studio Eksperymentalne Polskiego Radia miało kształtować dźwięki przyszłości – mówi Muzyczuk. – W pewnym stopniu tak się działo, ponieważ studio dostarczało ścieżek dźwiękowych do filmów science fiction.

"Muzykę elektronową", wówczas nazywano, można usłyszeć w "Solaris" Andrieja Tarkowskiego czy nieco zapomnianej już "Milczącej Gwieździe" Kurta Maetziga, ekranizacji "Astronautów" Stanisława Lema. W początkowym okresie działalności kompozytorzy SEPR pracowali przede wszystkim na potrzeby teatru i filmu, w tym animacji, przez długi czas uchodzącej – obok plakatu – za okręt flagowy sztuki polskiej. W Łodzi można zobaczyć m.in. słynny "Dom" Waleriana Borowczyka i Jana Lenicy z muzyką Włodzimierza Kotońskiego. Ten ostatni jest autorem pierwszej samodzielnej kompozycji nagranej w SEPR – "Etiudy konkretnej" (na jedno uderzenie w talerz).

Specyfiką ówczesnego eksperymentu było włączanie dźwięku w inne sfery działalności. Kompozytorzy wchodzili w alianse z architektami, artystami wizualnymi, inżynierami, aby łączyć obraz, dźwięk, formę i ruch. Łódzka wystawa gromadzi efekty tych poszukiwań: filmy w synestezyjny sposób łączące dźwięk i kolor, graficzne partytury Bogusława Schaeffera dalekie od tradycyjnego zapisu nutowego, kolaże Katalin Ladik czy słynną "Zniszczoną muzykę" Milana Knížáka. Bliski ruchowi Fluxus czeski artysta giął, topił i kruszył płyty gramofonowe, które następnie odtwarzał, uzyskując zaskakujący (i nieoczekiwanie słuchalny) efekt.

Ożywiające światło i dźwięk

Przypominając technocentryczne ideały epoki socjalizmu, "Dźwięki elektrycznego ciała" stają się opowieścią o niezrealizowanych utopiach. Nie chodzi wyłącznie o doskonały świat socjalistycznej przyszłości; wiele prezentowanych w łódzkim muzeum prac ma charakter prawdziwie wizjonerski.

– Prezentujemy prace artystów, którzy ideę rewolucji naukowo-technicznej starali się wzbogacić o ducha awangardy – mówi Muzyczuk.

Przykładowo Bułat Galajew i prowadzony przez niego Instytut Estetyki Eksperymentalnej "Prometeusz" z Kazania prowadził, pod szyldem wsparcia programu kosmicznego ZSRR, badania nad synestezją. Choć instytucja funkcjonowała pod auspicjami Kazańskiego Instytutu Lotnictwa, źródła jej poszukiwań były zgoła inne – stanowiły kontynuację prac nad instrumentem świetlnym, zaprojektowanym w 1910 r. przez Aleksandra Skriabina.

– Przedstawiamy przyszłość wyobrażoną, która należy już do przeszłości – dodaje kurator. – Wiele projektów nie zostało zrealizowanych, jak pawilon Zofi i i Oskara Hansenów na festiwal Warszawska Jesień czy kinetyczny pomnik Lenina w Belgradzie projektu Aleksandra Srneca, Andrija Mutnjakovicia i Dubravki Detoniego. Niektóre z nich, jak prace Jerzego Rosołowicza, są wręcz niemożliwe do zrealizowania.

"Neutrdrom" Rosołowicza, budowla o kształcie stożka z windą w środku, miał oddziaływać na przebywających w niej ludzi za pomocą dźwięku i światła.

Rok rozczarowania

Punktem zwrotnym w historii artystycznego eksperymentu w Europie Środkowo-Wschodniej jest rok.

– To znacząca granica. Kończył się optymizm spowodowany odwilżą, a w jego miejsce wkroczyło ponownie poczucie opresji, cenzury, reglamentacji ze strony państwa – opowiada Muzyczuk. – Dlatego kręgosłupem wystawy są dwie prace, które dzieli zaledwie rok: "Kompozycja przestrzenno-muzyczna" Teresy Kelm, Zygmunta Krauzego i Henryka Morela (1968) oraz „Same tranzystory" Szábolcsa Esztényiego i Krzysztofa Wodiczki (1969). Pierwsza jest euforycznym peanem na cześć przestrzeni dźwiękowej, w którą widz-słuchacz wkracza, aby samodzielnie budować swoją kompozycję. Druga z nich to dość ponura kompozycja, w której rolę symbolu odgrywają fale radiowe. Z pozoru niewinna zabawa zyskuje potencjał krytyczny, porusza temat poszukiwania wolności.

Zależni od łaskawości państwa twórcy przekonali się, że smycz władzy może być bardzo krótka. Rosyjscy artyści Komar i Melamid, nie otrzymawszy paszportów na podróż do Nowego Jorku, stworzyli "Pisanie muzyki: Paszport" – kompozycję opartą na dokumentach tożsamości, którą w USA odegrała wiolonczelistka Charlotte Moorman.

– Historia, którą opowiadamy na wystawie, rozpoczyna się euforią, po czym stopniowo prowadzi do budowy postaw bardziej krytycznych, badawczych – mówi kurator. – Taśma magnetofonowa, ze względu na łatwość obróbki, stała się narzędziem emancypacji, pozwalała tworzyć nowy przekaz.

Przyszłość, której nie było

„Dźwięki elektrycznego ciała..." nie tylko przypominają ważną kartę w historii XX-wiecznej sztuki, ale opowiadają w wielowymiarowy sposób o rzeczywistości określonego miejsca i czasu, wraz z rządzącymi nią prawami. To historia o zależnościach sztuki i władzy, o przyszłości, która nigdy nie zaistniała. Wreszcie – to również opowieść o schyłku sposobu myślenia, który przez długi czas kształtował europejski krąg kulturowy.

– Na wystawie zebraliśmy prace ostatniego pokolenia modernistów, którzy pojmowali rozwój człowieka w sensie oświeceniowym, pokładając wiarę w nauce i technice – mówi Muzyczuk.

Muzyka konkretna i elektroakustyczna wydaje się być niełatwą materią. A jednak wystawa okazuje się przystępna i jasna. Przypomina też o użytkowym zastosowaniu sztuki awangardowej. Urodzeni w PRL pamiętają, że dźwięki te składały się na codzienną audiosferę: produkcje Studia Eksperymentalnego Polskiego Radia trafi ały do kina, telewizji i teatru, budując osobistą tkankę wspomnień słuchaczy.

„Dźwięki elektrycznego ciała. Eksperymenty w sztuce i muzyce w Europie Wschodniej 1957 – 1984 ", do 19 sierpnia, ms2, ul. Ogrodowa 19, Łódź, kuratorzy: David Crowley i Daniel Muzyczuk, www.msl.org.pl

Trwa rehabilitacja niełatwego dziedzictwa modernizmu. Obok architektury i wzornictwa z należnym zainteresowaniem spotyka się – nareszcie! – również muzyka i sztuka eksperymentalna krajów Europy Środkowej i Wschodniej minionych dekad. Niezależna oficyna wydawnicza Bôłt wydała doceniony m.in. w opiniotwórczym brytyjskim magazynie „The Wire" cykl płyt poświęconych kompozytorom związanym ze Studiem Eksperymentalnym Polskiego Radia, tymczasem w łódzkim Muzeum Sztuki dorobek audiowizualnego eksperymentu z Polski, Czechosłowacji, ZSRR, Węgier i Jugosławii zgromadzono na wystawie „Dźwięki elektrycznego ciała. Eksperymenty w sztuce i muzyce w Europie Wschodniej 1957 – 1984", której pomysłodawcą jest brytyjski historyk designu, David Crowley, znany m.in. z głośnej realizacji „Cold War Modern" w Victoria & Albert Museum. Wystawę przygotował wspólnie z kuratorem łódzkiego muzeum Danielem Muzyczukiem.

Pozostało 90% artykułu
Rzeźba
Ai Weiwei w Parku Rzeźby na Bródnie
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Rzeźba
Ponad dwadzieścia XVIII-wiecznych rzeźb. To wszystko do zobaczenia na Wawelu
Rzeźba
Lwowska rzeźba rokokowa: arcydzieła z muzeów Ukrainy na Wawelu
Sztuka
Omenaa Mensah i polskie artystki tworzą nowy rozdział Biennale na Malcie
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Rzeźba
Rzeźby, które przeczą prawom grawitacji. Wystawa w Centrum Olimpijskim PKOl