– Będzie to wieloelementowa instalacja wykorzystująca dźwięk dzwonów – zapowiada artysta – słyszanych z szerokopasmowych głośników i przetwarzany przez rezonujące metalowe struktury, co przypomina wzbudzoną falę.

Praca zatytułowana „Everything Was Forever, Until It Was No More" (Wszystko było wieczne, aż przestało być) luźno nawiązuje do tytułu książki wykładowcy University of California Aleksieja Yurchaka o paradoksach późnego socjalizmu i załamaniu systemu. Smoleńskiemu chodzi raczej o uniwersalną metaforę czasu i jego końca.

– Wystawie towarzyszy katalog z tekstami wchodzącymi w dialog z instalacją artysty – mówi kuratorka Agnieszka Pindera. Są w nim m.in. rozmowy z fizykiem teoretycznym Julianem Barbourem i twórcą muzyki elektroakustycznej Eugeniuszem Rudnikiem.

– Barbour jest autorem teorii, że czas nie istnieje, ale ludzka psychika jest tak skonstruowana, że go potrzebuje, stąd też w instalacji Konrada Smoleńskiego pojawia się dzwon, tradycyjnie odmierzający czas – dodaje Daniel Muzyczuk, drugi kurator. – Jednocześnie artystę interesuje zatrzymanie czasu czy też jego opóźnienie.

Konrad Smoleński jest absolwentem poznańskiej ASP (studiował w pracowni audiosfery Leszka Knaflewskiego). Uprawia różnorodną twórczość, poruszając się między estetyką punkrockową i minimal art. Specjalizuje się w performatywnych akcjach w przestrzeni miejskiej, tzw. soundbombingu, niejednokrotnie wykorzystując własnoręcznie skonstruowany strunowy instrument, przypominający rakietę czy bombę. Do metaforycznych akcji często dodaje fajerwerki. W efekcie prace giną w akcie samozniszczenia, co przypomina o nieuchronności końca i śmierci. Polski udział na Biennale w Wenecji nie ogranicza się do naszego pawilonu. Massimiliano Gioni, kurator Biennale, zaprosił do udziału w głównej prezentacji Artura Żmijewskiego, Mirosława Bałkę, Pawła Althamera i Jakuba J. Ziółkowskiego.