– Może to budzić zaskoczenie – mówi „Rz" Zygmunt Zaradkiewicz, dyrektor Muzeum Karykatury w Warszawie – ale przecież wiele prac Lebensteina jest bliskich karykaturze. Prezentuje ironiczne, wręcz satyryczne spojrzenie na świat i ludzi. Ujawnia ludzkie wady, używając środków zaczerpniętych z karykatury. Lebenstein tworzy metaforyczny klimat iluzji, który – po dokładniejszym przyjrzeniu – okazuje się światem doskonale nam znanym z osobistego doświadczenia, a dzięki talentowi artysty staje się światem niezwykłym.
Prezentowane prace na papierze pochodzą z kolekcji Marii i Marka Pileckich. Układają się w rodzaj notatnika, świetnie uzupełniającego wiedzę o artyście i zdradzającego tajniki jego warsztatu. Przypominają, że sławę przyniosły Lebensteinowi „figury osiowe" z lat 50. – syntetyczne sylwetki na granicy abstrakcji, przekształcone w znaki ludzkiej egzystencji. To za nie Lebenstein otrzymał Grand Prix na Biennale Młodych w Paryżu w 1959 r., co otworzyło mu drogę na Zachód.
Przede wszystkim wystawa w Muzeum Karykatury prezentuje prace, które artysta zaczął tworzyć od lat 60., czyli fantazyjne „Bestiarium", zapełnione hybrydalnymi zwierzętami i karykaturalnymi ludźmi. Mimo pozorów drapieżności to świat przesycony humorem, opowiadający głównie o relacjach między kobietą i mężczyzną, podszytych grą zmysłów i wybujałą erotyką. Artysta odwołuje się tu zarówno do mitologicznych skojarzeń, sztuki antycznej, sumeryjskiej, barokowej, jak i współczesnej.
Na wystawie zastosowano pomysłowy chwyt scenograficzny. Niektóre z demonicznych zwierząt, pojawiających się na rysunkach, zostały powiększone i wydają się biegać pod ścianami.