To tu poznać będzie można życiowe dokonania jednego z pracowitszych morderców z okolic Breslau – Karla Denke, człowieka, który na początku lat 20. najskuteczniej spopularyzował na pewien czas wegetarianizm w całym regionie. Cichy, uprzejmy i uczynny, chętnie służył noclegiem biednym wędrowcom.
Żaden nie przeżył tej przysługi. Ziębicki zbrodniarz rąbał tusze swoich ofiar i peklował w słoikach, po czym sprzedawał na miejskich targowiskach, w tym również we Wrocławiu. Wpadł w 1924 roku, gdy zaproszonego na noc do domu Oliviera poprosił o zapisanie dyktowanego listu do brata: „Adolf, ty tłusty bebechu" – usłyszał Olivier pochylony nad kartką, zaśmiał się i odwrócił. To uratowało mu życie, bo za plecami zobaczył Karla z przygotowaną do ciosu motyką. Uciekł wprost na posterunek policji. Zaaresztowany oprawca próbował tłumaczyć, że gość chciał go okraść, jednak czuł chyba, że ta linia obrony nie zadziała. Tej samej nocy powiesił się w celi na chustce do nosa.
Policjanci dopiero po tej śmierci aresztanta przeszukali jego dom i odnaleźli niewykorzystane jeszcze mięso, ludzkie kości, 420 zębów, paski i szelki z ludzkiej skóry, zakrwawione ubrania ofiar. Mieszkańcy Ziębic, gdy ujawniono szczegóły tego seryjnego mordu, sprowadzali wodę z innych miejsc, bo obawiali się, że gnijące resztki ciał zatruły ujęcia wodne. Splajtowały mięsne przetwórnie w okolicy, bo ludzie przestali jeść mięso. Dlaczego – nie ma wątpliwości, gdy spojrzy się na „warsztat" Karla, utrwalony na policyjnych fotografiach.
Tędy wleciała kula, oto jest odcisk mordercy
– Inspiracją do stworzenia tej ekspozycji było ponad 1200 szklanych diapozytywów ze zbiorów Instytutu Medycyny Sądowej i Kryminalistyki Naukowo-Przyrodniczej przedwojennego Wrocławia. Były one wynikiem pracy śledczych w latach 1908-1945. Zdecydowaliśmy się również pokazać inne efekty postępu rodzącej się w tamtym czasie kryminalistyki: preparaty, dokumenty, badania, opisy miejsc zbrodni – opowiada profesor Maciej Trzciński, kurator wrocławskiej wystawy „Kryminalny Wrocław", szef Muzeum Archeologicznego, jednocześnie prawnik z wykształcenia, związany z katedrą kryminalistyki wrocławskiego uniwersytetu. – Te dowody dawnych zbrodni przetrwały oblężenie Festung Breslau, choć bez wątpienia w chwili opuszczania przez Niemców miasta było ich znacznie więcej. Teraz to naukowe pomoce pozostające w zbiorach Katedry i Zakładu Medycyny Sądowej. Nie są udostępniane chętnie, więc to jedna z nielicznych okazji do ich zobaczenia.