Wystawa "Kryminalny Wrocław"

Krew zmyto już dawno, ciała ofiar i zabójców zamieniły się w proch, ale dreszcz przerażenia nadal może przebiec po plecach widza. Bo wieczny ślad po strasznych czynach został zatrzymany na wieki. To zasługa kryminologów z Breslau, którzy zbierali skrupulatnie dowody z miejsc zbrodni. Jeśli naprawdę chce się poznać horror non fiction, trzeba wybrać się na dozwoloną od lat 18 wystawę we wrocławskim Arsenale.

Publikacja: 07.07.2014 12:53

Wystawa "Kryminalny Wrocław"

Wystawa "Kryminalny Wrocław"

Foto: Katedra i Zakład Medycyny Sądowej we Wrocławiu, Tomasz Gęsior Tomasz Gęsior

Red

To tu poznać będzie można życiowe dokonania jednego z pracowitszych morderców z okolic Breslau – Karla Denke, człowieka, który na początku lat 20. najskuteczniej spopularyzował na pewien czas wegetarianizm w całym regionie. Cichy, uprzejmy i uczynny, chętnie służył noclegiem biednym wędrowcom.

Zobacz więcej zdjęć

Żaden nie przeżył tej przysługi. Ziębicki zbrodniarz rąbał tusze swoich ofiar i peklował w słoikach, po czym sprzedawał na miejskich targowiskach, w tym również we Wrocławiu. Wpadł w 1924 roku, gdy zaproszonego na noc do domu Oliviera poprosił o zapisanie dyktowanego listu do brata: „Adolf, ty tłusty bebechu" – usłyszał Olivier pochylony nad kartką, zaśmiał się i odwrócił. To uratowało mu życie, bo za plecami zobaczył Karla z przygotowaną do ciosu motyką. Uciekł wprost na posterunek policji. Zaaresztowany oprawca próbował tłumaczyć, że gość chciał go okraść, jednak czuł chyba, że ta linia obrony nie zadziała. Tej samej nocy powiesił się w celi na chustce do nosa.

Policjanci dopiero po tej śmierci aresztanta przeszukali jego dom i odnaleźli niewykorzystane jeszcze mięso, ludzkie kości, 420 zębów, paski i szelki z ludzkiej skóry, zakrwawione ubrania ofiar. Mieszkańcy Ziębic, gdy ujawniono szczegóły tego seryjnego mordu, sprowadzali wodę z innych miejsc, bo obawiali się, że gnijące resztki ciał zatruły ujęcia wodne. Splajtowały mięsne przetwórnie w okolicy, bo ludzie przestali jeść mięso. Dlaczego – nie ma wątpliwości, gdy spojrzy się na „warsztat" Karla, utrwalony na policyjnych fotografiach.

Tędy wleciała kula, oto jest odcisk mordercy

– Inspiracją do stworzenia tej ekspozycji było ponad 1200 szklanych diapozytywów ze zbiorów Instytutu Medycyny Sądowej i Kryminalistyki Naukowo-Przyrodniczej przedwojennego Wrocławia. Były one wynikiem pracy śledczych w latach 1908-1945. Zdecydowaliśmy się również pokazać inne efekty postępu rodzącej się w tamtym czasie kryminalistyki: preparaty, dokumenty, badania, opisy miejsc zbrodni – opowiada profesor Maciej Trzciński, kurator wrocławskiej wystawy „Kryminalny Wrocław", szef Muzeum Archeologicznego, jednocześnie prawnik z wykształcenia, związany z katedrą kryminalistyki wrocławskiego uniwersytetu. – Te dowody dawnych zbrodni przetrwały oblężenie Festung Breslau, choć bez wątpienia w chwili opuszczania przez Niemców miasta było ich znacznie więcej. Teraz to naukowe pomoce pozostające w zbiorach Katedry i Zakładu Medycyny Sądowej. Nie są udostępniane chętnie, więc to jedna z nielicznych okazji do ich zobaczenia.

A jest co zobaczyć, choć nie ogląda się miło. Ciekawe jest jednak to, jak wyglądały początki daktyloskopii, toksykologii, ekspertyzy broni palnej i amunicji,  grafologii i antroposkopii kryminalistycznej.

Zabici na tysiąc sposobów

Te zdjęcia sprzed dziesiątków lat są nie mniej okropne, jak dzisiejsze zawartości sądowych akt najokrutniejszych zbrodniarzy. Archaiczne stroje i rekwizyty sprawiają, że nie ogląda się ich jak czegoś realnego, raczej jak filmową stylizację.

Wystawione w gablotach przezroczyste pudełka z preparatami pływającymi w formalinie lub kryminalne rekwizyty już nie zostawiają marginesu na rozbawienie. Przestrzelone, zadźgane nożem, roztrzaskane młotem czaszki, zabalsamowana głowa samobójcy, maleńka czaszeczka z resztką sznura, na którym dziecko zostało powieszone, czy też inne fragmenty ciał dręczonych na przeróżne, wymyślne lub całkiem pospolite sposoby, robią wrażenie. Podobnie jak kawałki skóry wyciętej i wypreparowanej po to, by zachować tatuaż zdobiący ciało złoczyńcy z zeszłego wieku – atletę, serce, nagą driadę. – Sztuka tatuowania się w środowisku przestępczym wzięła swój początek w dziewiętnastym wieku. Teraz tatuowanie się zupełnie wyszło z mody w tym światku. Kropki, czy inne specyficzne znaki to przeżytek w więzieniach – zauważa profesor Trzciński.

Winni i niewinni

Na wystawie straszą nie tylko martwe twarze ofiar. Staniemy też oko w oko z autorami czynów mrożących krew w żyłach. Zabójcy z policyjnych kartotek często nie odpowiedzą już twarzą przed historią za zbrodnię, bo nie wiadomo, co tak naprawdę uczynili: zostały fotografie, zaginęły opisy. Część dokumentów zniszczyła wrocławska powódź w 1997 roku, kiedy przez archiwa przepłynęła wezbrana Odra.

Przestępczy Wrocław z książek Marka Krajewskiego, przemierzany przez barwnego detektywa Eberhardta Mocka, nie jest fikcją literacką. Kradzieże, gwałty, spektakularne zbrodnie w ciemnych zaułkach, postrzały zadawane w afekcie skromnym sekretarkom, samobójcze skoki z okien lub palnięcia sobie w głowę – na to wszystko są dokumenty. Ale realnie spojrzeć w twarz bezdusznemu wymiarowi sprawiedliwości można bez zgłębiania jakichkolwiek dokumentów, stając na wprost potężnego noża gilotyny ręcznej z istniejącego do dziś więzienia przy ulicy Kleczkowskiej, która do 1945 roku wykonywała wyroki na osądzonych. Ufając w niemiecką skrupulatność można wierzyć, że część z ukaranych dostała to, na co zasłużyła. Problem w tym, że to samo ostrze służyło do wymierzania sprawiedliwości z punktu widzenia hitleryzmu, więc ma na sobie krew zgładzonych w tym miejscu niewinnych ofiar.

Wystawa „Kryminalny Wrocław", Muzeum Miejskie Wrocławia, Muzeum Architektury Arsenał, Wrocław, ul Cieszyńskiego 15, muzeum otwarte od środy do niedzieli 10-17, wystawa czynna do 6 lipca. Wstęp tylko dla osób pełnoletnich, obowiązuje zakaz fotografowania i filmowania.

To tu poznać będzie można życiowe dokonania jednego z pracowitszych morderców z okolic Breslau – Karla Denke, człowieka, który na początku lat 20. najskuteczniej spopularyzował na pewien czas wegetarianizm w całym regionie. Cichy, uprzejmy i uczynny, chętnie służył noclegiem biednym wędrowcom.

Zobacz więcej zdjęć

Pozostało 94% artykułu
Rzeźba
Ai Weiwei w Parku Rzeźby na Bródnie
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Rzeźba
Ponad dwadzieścia XVIII-wiecznych rzeźb. To wszystko do zobaczenia na Wawelu
Rzeźba
Lwowska rzeźba rokokowa: arcydzieła z muzeów Ukrainy na Wawelu
Sztuka
Omenaa Mensah i polskie artystki tworzą nowy rozdział Biennale na Malcie
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Rzeźba
Rzeźby, które przeczą prawom grawitacji. Wystawa w Centrum Olimpijskim PKOl