Czy można malować, zdając się na wyroki losu? Czy rzut kostką do gry może zastąpić twórcze myślenie? Takie pytanie zadał sobie Ryszard Winiarski na długo przed erą programowania dzieł sztuki w komputerze.
Nietypowy artysta. Był w Polsce jedynym, który połączył „klasyczny" konstruktywizm z kombinatoryką i matematyką. Zaadaptował do sztuki teorię gier i teorię przypadku. Wyszły z tego... wysmakowane estetycznie obrazy. Dziś już też klasyczne.
Początki kariery artystycznej Winiarskiego przypadły na szczególny okres w sztuce. Lata 60. i 70. to nie tylko czas rozchełstanego i figuratywnego pop-artu. Równoważył go kierunek intelektualny szukający związków z nauką: konceptualizm, sztuka systemowa oraz inne formy ucieczki przed komercją i błahą dekoracyjnością. Awangarda. Winiarski idealnie do niej pasował.
Znak rozpoznawczy artysty? Biel i czerń, regularne, logiczne podziały przestrzeni. Najważniejsze: logiczna reguła zamiast kreacyjnej swobody. Ta najprostsza: rzut kostką. Jeśli liczba parzysta – to pole czarne; jeśli nieparzysta – to białe. W ten sposób Winiarski zamalowywał powierzchnie obrazów, uprzednio pokryte siatką linii pionowych i poziomych, w centymetrowych odstępach.
Rezultaty można oglądać na wystawie zorganizowanej w Spectra Art Space. To nie tyle galeria, ile przestrzeń oddawana największym polskim mistrzom. Byli już Wróblewski, Fangor, Stażewski... Najwyższa półka. Za każdym razem zachwyca dobór eksponatów i konsekwencja, z jaką aranżowane są pokazy.