Własne ciała i cudza sztuka

Robi zdjęcia i światową karierę. Aneta Grzeszykowska dzierga lalki, kręci filmy i wreszcie wystawia w Polsce

Publikacja: 01.05.2012 17:39

Z serii „Archiwum prywatne”, 2007, fotografia, współautor Jan Smaga

Z serii „Archiwum prywatne”, 2007, fotografia, współautor Jan Smaga

Foto: Rzeczpospolita, Aneta Grzeszykowska Aneta Grzeszykowska

W warszawskiej Galerii Raster wisi ponad 100 zdjęć. Zmieniają się mieszkania, krajobrazy, rekwizyty. Żoliborskie poddasza, kanadyjska puszcza, weneckie Giardini, w których co dwa lata rozgrywa się Biennale – najważniejsza impreza świata sztuki. Na zdjęciach można rozpoznać wnętrza warszawskiego Muzeum Sztuki Nowoczesnej, Fundacji Galerii Foksal, studia Edwarda Krasińskiego czy domu Oskara i Zofii Hansenów w Szuminie.

Zobacz galerię zdjęć

Rozbierasz się tam, gdzie bezpiecznie

W pracach Anety Grzeszykowskiej i jej partnera Jana Smagi zawsze niezmienny pozostaje jeden element: ich nagie ciała. Wystawa nazywa się „Archiwum prywatne", ale nie dajmy się zwieść. To prywatność drobiazgowo wystudiowana i wyreżyserowana, bliżej jej do teatru niż reality show. Przewrotność wpisana jest również w techniczną stronę przedsięwzięcia. Fotografie wykonano nie elektroniczną małpką, ale wielkoformatowym aparatem na klisze 8 x 10 cali. Pomimo pozorów niedbałości, chaosu są dziełami klasycznej fotografii doprowadzonymi niemal do krańca jej technicznych możliwości.

– Wszyscy pytają, dlaczego występujemy nago – śmieje się Grzeszykowska. – Dla nas to strategia zawłaszczania przestrzeni, rozbierasz się tam, gdzie czujesz się bezpiecznie, bierzesz to miejsce w posiadanie. Chociaż do każdego z pomieszczeń dostaliśmy się za zgodą właścicieli lub opiekunów, wykonywanie zdjęć nie było z nimi uzgadniane. Na wernisażu mieliśmy sygnały, że nie wszystkim się to podobało. To też praca o statusie artysty, osobnika totalnie nieprzewidywalnego. Oddając mu klucz do mieszkania czy galerii, nie wiesz naprawdę, jaki zrobi z nich użytek.

– Dawno nie było w polskiej sztuce tak sugestywnej i odważnej opowieści o przenikaniu wspólnoty prywatnej i artystycznej, a zarazem opowieści o samej sztuce jako praktyce służącej życiu. Nie odwrotnie – twierdzi Łukasz Gorczyca z Rastra. – To zdjęcia, które pokazują kulisy warsztatu artystów, a z drugiej strony są niezwykłym zapisem wspólnego życia. Ukazują wnętrze mieszkania-pracowni oraz inne przestrzenie, w których razem pracowali, jako miejsca gry, ekscesu, eksperymentu, twórczości i odpoczynku.

Hipnotyzujące prace

O odpoczynku na razie Aneta Grzeszykowska (rocznik 1974) może zapomnieć. Właśnie ukazał się fantastyczny autorski album „Love Book", a w białostockim Arsenale można oglądać jej „Anagramy".  W ubiegłym tygodniu została otwarta w Karlsruhe wystawa „Sztuka powtórzenia od Durera do YouTube", gdzie pokazuje pracę „Untitled Film Stills", cykl 70 zdjęć, na których wciela się w postać Cindy Shermann z jej klasycznego cyklu „Untitled Film Stills". Dzień wcześniej w paryskim Palais de Tokyo otworzyło się La Triennale – najważniejsza impreza artystyczna roku nad Sekwaną – z jej filmem „Ból głowy". Obraz rozpoczyna ujęcie, na którym artystka stoi naprzeciw widza z laską dynamitu w ustach. Odpala lont. Po wybuchu jej ciało wraca jako bezładny zbiór fragmentów – ręce, noga, głowa – które rozpoczynają swój autonomiczny żywot. W pewnym momencie buntują się przeciwko głowie, atakują ją gwałtownie, biją. Po czym składają nową Anetę z nogami w miejsce rąk. I rękami w miejsce nóg.

– Przez lata robiłam zdjęcia, ale doszłam do wniosku, że proces artystyczny jest na tyle mozolny i nużący, że należy mi się przyjemność zmiany. Tak zaczęłam robić filmy, a potem też lalki – opowiada.

Jej prace hipnotyzują, zwodzą, kryją pułapki i zagadki. Dotyczą tego, czego w nich nie ma, a nie tego, co rzuca się w oczy. W 2006 roku Grzeszykowska pokazała „Portrety", prace będące fikcyjnymi fotografiami fikcyjnych ludzi, sfabrykowanymi za pomocą programu komputerowego z fragmentów zdjęć osób rzeczywistych. Klejenie ich zajęło rok. Złudzenie było tak uderzające, że oglądając te zdjęcia, nie można nie odczuć niepokojącej demoniczności każdego z nich. – Zależało mi na tym, żeby spowodować identyfikację z osobami na zdjęciach. Dopiero informacja, że ich nie ma, stawia nas w kontrze do nich. Przestajemy się z nimi identyfikować – mówiła wówczas.

Usunięta ze zdjęć

Rok wcześniej wystawiła „Album", pracę skonstruowaną na wzór albumu fotograficznego z prywatnych zdjęć z własnego archiwum, z których usunęła swój wizerunek. Doszukujemy się brakującej osoby przed kotarą, na siedzisku auta, w grupie dzieci, pod ręką ojca.

– To, że fotografia kłamie, jest dla mnie oczywistością, abecadłem. Wiadomo, że zdjęcie nie musi mieć nic za sobą – deklaruje.

Album znajdzie się w kolekcji Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie. Portrety wiszą na Florydzie u najsłynniejszych amerykańskich kolekcjonerów sztuki współczesnej, rodziny Rubell. Zresztą Grzeszykowska ubiegły rok miała za oceanem bardzo udany. Wystawiała w nowojorskim New Museum, które wyznacza trendy w całych Stanach. W grudniu nowojorskie muzeum Guggenheima zakupiło do swojej stałej kolekcji kilka jej prac, m.in. trzy zdjęcia z serii „Untitled Film Stills" i serię 18 kolaży, w których autorka nawiązuje intymny kontakt z bohaterkami sztuki feministycznej lat 70. i 80.

– Mam nadzieję, że do kolekcji trafią też moje filmy. Na razie czuję wobec nich nieufność, ludzie jednak przyzwyczaili się, że robię zdjęcia – śmieje się.

Wystawa czynna do 26 maja 2012 r.

W warszawskiej Galerii Raster wisi ponad 100 zdjęć. Zmieniają się mieszkania, krajobrazy, rekwizyty. Żoliborskie poddasza, kanadyjska puszcza, weneckie Giardini, w których co dwa lata rozgrywa się Biennale – najważniejsza impreza świata sztuki. Na zdjęciach można rozpoznać wnętrza warszawskiego Muzeum Sztuki Nowoczesnej, Fundacji Galerii Foksal, studia Edwarda Krasińskiego czy domu Oskara i Zofii Hansenów w Szuminie.

Zobacz galerię zdjęć

Pozostało 93% artykułu
Rzeźba
Ai Weiwei w Parku Rzeźby na Bródnie
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Rzeźba
Ponad dwadzieścia XVIII-wiecznych rzeźb. To wszystko do zobaczenia na Wawelu
Rzeźba
Lwowska rzeźba rokokowa: arcydzieła z muzeów Ukrainy na Wawelu
Sztuka
Omenaa Mensah i polskie artystki tworzą nowy rozdział Biennale na Malcie
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Rzeźba
Rzeźby, które przeczą prawom grawitacji. Wystawa w Centrum Olimpijskim PKOl