Nad słynnym Carnegie Hall w Nowym Jorku przez ponad sto znajdowała się wioska cyganerii, a jednak bardzo mało osób zdawało sobie sprawę z jej istnienia. W budynku mieściło się 160 pracowni artystycznych przeznaczonych w zamyśle dla malarzy i muzyków. W praktyce znaleźli tu także swoje miejsce na Ziemi poeci, pisarze, rzeźbiarze i aktorzy. Każda pracownia była inna. Pierwsi lokatorzy wprowadzili się tam w 1895 roku, cztery lata po oficjalnym otwarciu Carnegie Hall.
Dokument nakręcił Josef Birdman Astor, malarz, mieszkaniec pracowni nr 845 znajdującej się dokładnie nad salą koncertową. W swojej pracowni mieszkał od 1985 roku i spędził tam niezwykły kawał życia. Film powstał w 2010 roku, kiedy nowy właściciel gmachu postanowił wykwaterować tamtejszych mieszkańców pod pretekstem niezbędnej renowacji pomieszczeń. W praktyce w tym atrakcyjnym dla inwestora miejscu zaplanowano nowy rozdział historii - uporządkowane życie biurowe, dalekie od pełnego fantazji artystycznego życia... Autor filmu odwiedził z kamerą swoich sąsiadów, odbył wiele rozmów, by pokazać unikatowość miejsca, w którym ludzie nie tylko mieszkali, ale i komponowali, malowali, uczyli adeptów swoich artystycznych profesji, przyjaźnili się.
Mieszkający tam przez 20 lat Astor był jednym z młodszych członków społeczności, w filmie widzowie poznają wielu mieszkańców z 50-letnim stażem. - Od chwili, w której się tam wprowadziłem wspólnota przygarnęła mnie - opowiada autor dokumentu. To stanowiło o fenomenie miejsca i zamieszkujących go ludzi. Nie były to nazwiska artystów z pierwszych stron gazet, ale ze wspomnień nestorów wynika, że i oni czasowo się tam pojawiali. Pomieszkiwał Marlon Brando, Isadora Duncan spała tam na podłodze z matką, Enrico Caruso nagrał płytę, pojawiał się Lee Strasberg, a w dawniej istniejącej tam szkole dramatycznej aktorstwa uczył się m.in. Kirk Douglas, Grace Kelly. Można było spotkać Marylin Monroe... I choć zaprezentowani w dokumencie mieszkańcy Carnegie Hall nie są tak znani, to jednak historie ich życia są niemniej ciekawiące niż życiorysy gwiazd.
Pośród galerii postaci uwagę przykuwa 85-letnia tancerka, która wciąż wychodzi w baletkach i kostiumie na salę, by tańczyć. Zapytana ile ma lat, niezmiennie odpowiada: „25". I to znamienne, bo tak młodzi duchem są i inni bohaterowie filmu.
Kiedy na drzwiach ich domopracowni zawisły nakazy eksmisji postanowili walczyć. By poruszyć opinię publiczną zorganizowali pikietę przed budynkiem z transparentami: „Ratujcie pracownie artystów". Ale tylko sześciu spośród nich udało się pozostać po sądowych walkach. Władze miasta nie chciały pomóc. - Wspólnota ludzi została zniszczona - mówi z goryczą jeden z mieszkańców. - Żyliśmy pośród ludzi podobnych do siebie, tego nie można kupić za żadne pieniądze. Są sprawy daleko ważniejsze niż ekonomia.