Zaangażowani w projekt artyści przeprowadzali w szpitalach na gorąco rozmowy z rannymi podczas protestów i starć w dniach 18-20 lutego 2014 roku w Kijowie. Zapisywali relacje i ilustrowali je rysunkowymi i fotograficznymi portretami rozmówców oraz szkicami, inspirowanymi ich opowieściami. Była to forma wsparcia dla protestujących.
Autentyzm opowieści o dramatycznych przeżyciach z tamtych dni głęboko porusza. „To wszystko działo się tak szybko. Było około 18 początek 19, kiedy rozpoczął się szturm. Słyszałem huk tych granatów, widziałem, jak leciały. Na moich oczach tylu chłopców zginęło. Pytanie, dlaczego. Tacy młodzi". – wspomina Ihor Duchnenko. „Prawdziwy strach był z 18 na 19 lutego, kiedy płonęli żywcem ludzie. Berkut rzucał specjalne granaty, żeby podpalać domy od wewnątrz". – uzupełnia Stepan Andrejkiw. Wielu zaangażowanych w protesty było na Majdanie od początku, jak student Mchailo Amwrosiew. On uczestniczył już w pierwszym marszu w obronie Eurointegracji, gdy Janukowycz nie podpisał umowy z UE , co dało impuls do masowych wystąpień na Ukrainie.
O lutowym ataku sił rządowych na Majdan Amwrosiew opowiada: „ Byłem cały we krwi, zobaczyłem młodego policjanta. Siedział też cały we krwi. Widziałem, że nie rzucał się na ludzi. Wziąłem go za rękę. Było mi go szkoda i pomogłem mu się ukryć".
W wypowiedziach nie brakuje również szerszych refleksji na temat sensu protestów i sytuacji na Ukrainie. „Nie wierzyłem, że po pomarańczowej rewolucji" ludzie mogą znowu się zorganizować. Po takim silnym rozczarowaniu w 2004 roku, wyjść jeszcze raz, protestować, Myliłem się". - mówi Sasza Kurmaz .